29.04 Worohta – Howerla – Werchowyna
O dziwo udaje nam się wstać o 8:30 i opuścić kwaterę przed 10. Śniadanie jemy w Starej Worochcie , czyli tam gdzie wczoraj obiad. Jedziemy do Zaroślaka , czyli schroniska pod Howerlą. Droga prosta , szlaban otwarty , wjazd 25 uah – dorosły , Pola i elf za free. Do mety jest 20 km , czyli godzinka , najpierw z 10 km po drodze do Werchowyny , potem ze 2 km po drodze po szlabanu i potem 8 km po płochej drodze do Zaroślaka.
Parking 20 uah. Idziem w górę o 12:30. Start jest z 1250 , czyli do przejścia 800 m w górę. Teoretycznie są do wyboru 2 szlaki: zielony i niebieski , ale i tak działa tylko jeden , czyli stromszy niebieski. Wg szlakowskazu jest 2h , my docieramy po 2:30. Z nami idą tłumy. Ludzi z 500: w kaloszach , w pepegach , w butach z wypożyczalni , kompletnie nie mający pojęcia o górach , z jednego plecaka leci death metal w stylu seven churches - possessed , z drugiego 10 m dalej rusodisco w stylu przez twe oczy zielone - zenek Martyniuk. Turyści ubrani w dresy z kreszu z kijkami narciarskimi sprzed 30 lat , wywalają się co chwila , ale prą do przodu i szczyt zdobywają i z niego schodzą i nic nikomu złego się nie dzieje. Jest sporo psów , więc Pola wyhacza , co bardziej przystępne , zagaduje z właścicielami i już prowadzi je na smyczy. Szlak jest bardzo dobrze oznaczony , nawet są tyczki , są ze 4 pola śnieżne i pełny śnieg tak od 1800. Wejście banalne. Trudności brak.
Ja i Ania już na Howerli byliśmy z 15 lat temu , ale dla Poli to jest nowość , a przy okazji 16 szczyt do kolekcji Korony Gór Europy , po: Polska, Czechy, Węgry, Łotwa, Estonia, Belgia, Holandia, Luksemburg, Dania, Monako, San Marino, Chorwacja, Serbia, Wielka Brytania i Albania/Macedonia. Howerla to również nowość dla matrioszek wylicytowanych przez nas na finale WOŚP, które zamiast SID-a będą z nami jeździć po świecie przez ten orkiestrowy rok. SID zdobył ze mną w rok 10 szczytów z Korony Gór Świata. Ciekawym co na to Matrioszki .
Kręcimy się tu i ówdzie po szczycie tak w pół śniegu w pól nie , dobre 30 min podziwiając piękno Czarnohory. Widoki przednie , bo jest +16 i praktycznie brak chmur. Jest Pop Iwan , Jest Petros , Jest Świdowiec i Marmarosz. Och, to lubię. Przesyłamy jeszcze hektolitry pozytywnej energii w stronę Nepalu / Miłka - Korona Ziemi będzie Twoja !!! / i schodzimy do bazy , oczywiście Pola nie schodzi tylko zjeżdża na plecaku , a potem gania z psami. Ludzie z nami zagadują , bo słyszą , że jesteśmy z Polski. Nie chcą gadać po rusku , chcą gadać po polsku. UUU. Szacun.
U elfa meldujemy się po 5h. Jemy obiad przy szlabanie , podrzucamy na stopa najpierw jedną dwójkę lokalsów , potem drugą. Ta druga organizuje nam nocleg za 350 uah w kwaterze w Werchowynie. Śpimy w salonie ze stołem przy którym stoi 10 krzeseł… Jutro kierujemy się w stronę Mołdawii.