27.01.2018 Muskat – Dubaj
Pobudka o 4:45. O 5:30 byliśmy na dworcu , o 6:00 planowo odjechaliśmy. Oprócz nas jeszcze z 15 pasażerów , w tym 3 Holendrów i 4 Australijczyków. Do Dubaju jest ok. 470 km. Jechało się 6,5h głównie smacznie sobie śpiąc , z przerwą na granicę. Najpierw jedna pieczęć , potem druga , na koniec kontrola celna , z grzebaniem w plecaku , ale tym razem bez psa.
W Dubaju przedostaliśmy się na lotnisko , tu zostawiliśmy plecaki w przechowalni bagażu jest na hali przylotów i kosztuje 40 dirhamów za 12 godzin za wymiarowy bagaż. Trochę drogo jak cholera.
Czas do 22 spędziliśmy na snuciu się po mieście. Najpierw Deira z targiem złota , targiem perfum i targiem przypraw , potem przedostanie się na drugi brzeg kanału korzystając z łodzi motorowej typu abra , zabiera ze 20 pasażerów i kosztuje po 1 dirham od osoby.
Na lewym brzegu zatoki znajduje się najstarsza część miasta. Tu obejrzeliśmy kolejne bazary , Wielki Meczet , siedzibę rządu zwaną Diwan , Bastakijja czyli minidzielnicę miniuliczek wykorzystywaną na cele galerii sztuki i wszelakich artystycznych doznań, hinduską dzielnicę. Potem wsiedliśmy w metro i podjechaliśmy do dzielnicy wieżowców , która rozpościera się na długości ok. 3 km wzdłuż głównej ulicy miasta czyli Szejka Zajida. Wieżowców jest sporo , ale jakoś Abu Zabi bardziej mi się podobało , o Osace nie wspominając. Zahaczyliśmy jeszcze o Meczet Dzumejra , chyba najładniejszy w mieście. Magiczny jest ten system biletów na metro , bo na czerwoną kartę można nabić bilet tylko jednego typu , a typów biletów jest kilka. Tym sposobem wracamy do Polski z 9 karteczkami: po 3 na 1 strefę , na 2 strefy i całodobowe.
Resztę wieczoru koczujemy na lotnisku czekając na nasz samolot do Kijowa , planowy odlot o 4:05.
Zjednoczone Emiraty Arabskie jak sama nazwa wskazuje są Unią 7 emiratów z których 2 są najważniejsze: Abu Zabi , bo zajmuje 90% powierzchni kraju i jest stolicą , a emir tego emiratu jest głową państwa , oraz Dubaj , bo ma największe miasto i największe lotnisko w kraju. Pozostałe emiraty to Ras al Chajma , Fudżajra, Szardża, Umm al Kuwajn i Adżman. Dwa ostatnie to w zasadzie tylko miasta. Udało nam się być we wszystkich 7 emiratach. Najfajniejszy to Abu Zabi. Dubaj bardzo mocno się rozwija i myślę że za 10 lat będzie super.
ZEA są krajem bardzo bogatym , lokalsi praktycznie nie pracują , robotę za nich wykonują głownie Hindusi , choć łatwo można też spotkać Pakistańczyków , Bengalczyków , Lankijczyków czy Filipinki.
Kraj jest spokojny i bezpieczny , choć jeżdżenie autem po Dubaju jest sporym przeżyciem. O wiele łatwiej się tu przemieszcza niż w Omanie , praktycznie wszędzie da się dojechać autobusem , nawet na oazę Liwa. Po miastach też jeżdżą autobusy. Hoteli jest pełno i są tańsze niż w Omanie , a standard mają wyższy. Żarcie na ulicy również jest łatwo dostępne i tanie przeważnie typu indyjskiego lub pakistańskiego.