12.11.2017 Chata Dorotianka – Chata Skałka
Nocleg ok. 6 euro/os. Piwo 1,2 euro.
W nocy spadł śnieg i utrzymywał się tak od 900 m npm. Dziś przewidziana była w chacie pielgrzymka ok. 100 Słowaków , którzy z okazji dnia św. Marcina , który jest jednym z patronów Słowacji poszli na mszę na Białym Krzyżu ,a następnie na piwo do Dorotianki , gdzie planowane było kontynuowanie nabożeństwa , tym razem ku czci innego świętego.
W związku z powyższym musieliśmy opuścić wcześnie chatę i czytać książki na ławkach przez chatą. My nie szliśmy na Biały Krzyż tylko zeszliśmy do słowackiej wsi Vrchpredmier, gdzie zalegliśmy pod sklepem. Była niedziela, wiec zawrzeno. Nagle ni stąd ni zowąd pojawiła się sprzedawczyni , otworzyła interes i tym sposobem każdy nabył po książce na drogę. Tym razem czytaliśmy album Słowackie Wilno , bez L.
Na polance nad wsią na niebie pojawiło się słoneczko i pięknie świeciło , więc na chwilke zalegliśmy , by się poopalać. Ojciec nie lubi się opalać , on lubi maszerować , bo kto nie maszeruje ten ginie , więc poszedł samotnie w stronę chaty Skalka i dotarł tam po 4,5h ok. 18:30.
My tymczasem szliśmy sobie krok za krokiem paląc znowu ogniska , czytając różnego rodzaju lektury , gotując zupy , parząc herbatki i rozprawiając o tym i owym. Szlak był dobrze oznaczony i nawet się specjalnie nie pomotaliśmy, choć w okolicach Burkowego Wierchu 1032 było trochę ciężko. Minęliśmy chatę kamienną pod Cietrzewiem z wieżą widokową , chatę Sewerka z basenem i dotarliśmy do naszego noclegu o 23:45 , czyli dość wcześnie , jak na nasze możliwości. Biblioteka była już zamknięta , ale Ojciec wypożyczył wcześniej 15 książek w twardych i miękkich okładkach więc było co czytać znowu do 2 w nocy. Tym razem wieczór zakończył się niespodziewanym atakiem wrogich sił i meteoryt uderzył gdzieś między łóżkiem dwóch demonów tworząc głęboki krater.
Dziś przeszliśmy 17,2 km i zrobiliśmy 830 m przewyższenia. Min wysokość 600 m we wsi , max 1060 na Welkim Polomie. Wg szlakowskazu było 5:45 h. Szliśmy 12h.