12.08.2017 Tjentiste – Maglic – Tjentiste.
Dziś przejechane 30 km , ale nie o km dziś chodziło.. te 30 km poza tym robi się 3h , bo prędkość średnia wychodzi 10 km/h , ale za to robi się przewyższenie z 580 na 1650. Droga ciężka, ale elf wjechał bez problemu , choć wrócił jak z Sahary – tyle na nim piachu.
Maglic 2368 najwyższy szczyt Bośni i Hercegowiny zdobyty !!! A było to tak:
Wstaliśmy o 7. Zanim się zebraliśmy zrobiła się 9. Zakupy w sklepie obok i w drogę do góry obok nieczynnej stacji benzynowej. Jadąc od strony wybrzeża skręt jest w prawo jadąc od naszej strony w lewo. Droga ostro idzie pod górę , początkowo jest asfaltowa , ale potem stacje się kamienista. Po 5 km jazdy jest szlaban , a na nim strażnik – wjazd 3 KM elf , 5 KM adult , 0 KM child – Pan wpisuje w kajet i daje bilety – odrębne na samochód odrębne na pasażerów. Po kolejnych 5 km jazdy parking. Wychodzimy na walka do fallsa – idzie się 5 min i ogląda wodospad. Po kolejnych 5 km przełęcz – droga idzie dalej w dół , ale sa znaki i wiadome , że tu trzeba się zatrzymać. Jest szlakowskaz który pokazuje 3h i jest to czas realny. Przepakowka i w drogę . Na szlak wychodzimy o 11:30. Jest ładne słońce , ale jest dość zimno +18. Start jest na 1650 meta na 2368 + dochodzi około 100 metrów przewyższenia po ok. 3 km drogi , co razem tworzy ok. 800 m przewyższenia na 4,5 km płaskiego. Idzie się najpierw ok. 3,2 km po praktycznie płaskim pokonując max 200 m w górę. Droga wiedzie przez las , potem przez kosówkę i łąki. Idzie się bardzo żwawo – spoko można to przejść poniżej 1 h. Szczyt widać praktycznie przez całą drogę. Po przejściu płaskiego odcinka zaczyna się ostre podejście. Najpierw po łące , potem po skałkach wapiennych , potem znów po łące i na końcu znów po skałkach. Szlak jest cały czas dobrze wyznakowany białoczerwonym kółkiem , czasami zmieniającym się w gwiazdkę. Zgubić go nie sposób. Jest jedna krzyżówka szlaków jakieś 30 min przed szczytem – dochodzi szlak od strony czarnogórskiej – z okolic jeziora. Na szczyt wiedzie jeszcze trzeci szlak dostępny z tej drogi którą przyjechaliśmy – tu gdzie na 1550 skręciliśmy w lewo trza pojechać prosto i dociera się do startu na podobnej wysokości z tym że znacznie krócej bo od razu pod górę. Ten szlak jest jednak odradzany ludziom ,którzy nie znają tych stron i nie mają sprzętu w postaci co najmniej lonży. Ale tak czy siak da się przez Maglic przejść nie trzeba wracać tą samą drogą.
4 razy na naszym szlaku pojawiają się sztuczne zabezpieczenia w postaci metalowej linki typu viaferrata. Tak od 2020 m do 2150 m npm. Pierwsze zabezpieczenie jest naprawdę konieczne , gdyż zabezpiecza ok. 10 m pionową sciankę Drugie to kawałek urwanej liny – lepiej się jej nie dotykać. Trzecie kilkunastometrowe – trawers i ścianka , ale spokojnie można obejść się bez linki. Ostatnie najdłuższe z 50 m ścianka , ale w miarę prosta , można obejść się bez linki. No może trochę przy schodzeniu się przydaje. Po przejściu stromizn skałkowych czeka nas ok. 150 m w górę ostrego podejścia na grzbiet , ale już bez używania rąk. Na grzbiecie skręcamy w prawo i widzimy cel. Idzie się spokojnie szerokim grzbietem po stronie czarnogórskiej. Przed Maglicem jest ścianka ok. 20 m w górę , bez zabezpieczeń , ale prosta i już szczyt. Na szczycie flaga Serbii , słupek i skrzynka ratunkowa z zeszytem do wpisów + widoki we wszystkie strony. Widoki OK.
Wejście mi zajęło 3h , z tego 2h z Anią i Polą , a zejście 2,30h. 30 min byłem na szczycie.
Generalnie szlak jest bardzo widowiskowy , szybko na nim mija czas i jest dość prosty technicznie, praktycznie bez większych ekspozycji i pionowych ścianek , a poziom trudności adekwatny do wysokości , przewyższenia i długości drogi. Myślę , że porównywalny z Babią Górą Percią Akademików. Dużym ułatwieniem jest to, że można te 15 km podjechać autem i startuje się z 1650 a nie z 550.
No a co z Anią i Polą???
Szło nam się radośnie i naprawdę szybko. Na 2100 / miedzy drugimi a trzecimi linami , przy założeniu że jest ich 4 / Pola dotarła w 2h. Tu spotkaliśmy 2 ekipy co schodziły. Na niebie akurat zrobiło się ciemnoszaro i słychać było w oddali grzmoty. Prognoza zapowiadała burze. Schodzący doradzili nam odwrót. Pola nie lubi burzy. Ania miała ochotę iść dalej. Wybraliśmy metodę losową – pełna/pusta. Padło na odwrót. Ania i Pola zawróciły , ja zostawiłem w kosówce plecak i na lekko poszedłem dalej. Burzy nie było… Rozdzielilismy się za szybko. Pola spokojnie weszłaby na szczyt , bo dalej było już znacznie prościej , najtrudniejsza jest pierwsza lina. No ale wtedy tego nie wiedzieliśmy + faktycznie obawialiśmy się tej burzy i śliskich skałek potem. Gdyby nie ten zbieg okoliczności: chmury, grzmoty + ludzie to byśmy poszli dalej i myślę , że max w 3,5 h Pola by weszła. Zejście pewnie też by jej zajęło tyle samo , bo schodzi się tu nie krócej niż wchodzi… No ale stało się inaczej. Pola z Anią w powrotnej drodze korzystały z zabaw z odgadywanie nazw roślin i rzucanie szyszkami w pnie. To też są góry. Najważniejsza jest radość dziecka. A to była dziś Poli udziałem.
Spotkaliśmy się przy elfie o 17:30. Trochę popiłem z ekipą lokalnych partyzantów – czetników , co rozbili obozowisko przy elfie i będą tu jeszcze pić w niedzielę. O tym , że góra jest w miarę prosta świadczyć może to , że jeden z nich szedł o kulach bo miał tylko jedną nogę i wszedł na szczyt.
Resztę dnia spędziliśmy w knajpie prowadzonej przez naszego hosta. Ponieważ brakło mi KM , to za 2 noclegi i dzisiejszą wyżerę i popijawę zapłaciłem w USD. Wyszło 80. Host z obrzydzeniem brał dulary do łapy. Wiadome Serb Faszystów i Imperialistów nie cierpi i chwała mu za to!!
Tak czy siak 19 klejnot z KGE i 25 z KGŚ jest mój !!!! Hurra!!!
Jutro Czarnogóra.