Dziś zrobione 340 km. Start o 13, bo oczywiście Pola musiała jeszcze zaliczyć ze 2 kąpiele w Balatonie. Jeszcze weszliśmy na wieżę widokową , by spojrzeć na jezioro z góry. Wieża kiedyś była płatna i nawet przed nią można się było napić piwa , czyli coś w stylu czeskim , ale obecnie wieża jest darmowa , knajpa jest zdewastowana , a na wieży pełno guana gołębi. Ta wieża idealnie oddaje losy Węgier pod rządami Orbana , u nas za parę lat może być podobnie...Syf , brud , zdewastowane okolice , wyludnione miasta i wsie , brak prawie kompletnie turystów , nad Balatonem 95% rejestracji aut to węgierskie. Nie przyjeżdżają tu ani Austriacy , ani Niemcy - a kiedyś było ich tu zatrzęsienie. Droga na Chorwację wygląda podobnie - pusto i biednie. Domy zapyziałe , zagrzybiałe , sklepy nieczynne , szaro brudno i ponuro. brrr.
Na granicy kontrola paszportów i w drogę. Po 120 km kolejna granica. Tu podobna kontrol + dodatkowo chcą dowód rejestracyjny i zieloną kartę. Mamy , więc wjeżdżamy. Trochę drogi to autostrada , reszta to droga podobna do chorwackiej. Docieramy o 20 do BanjaLuki. Przechadzamy się z godzinkę po starówce. Na razie nie wiemy o co tu chodzi , poza tym , że Banja Luka to stolica Republiki Serbskiej , czyli jednej z dwóch tworzących to quasipaństwo. druga to Federacja Bośni i Chorwacji. Tu rządzą Serbowie , pisze się cyrylicą , modli w cerkwi i pije Jelenia. Podbieram konwertybilne marki z bankomatu. Kurs to 1,95KM=1Euro. Jest tu dość tanio , tak -25% w stosunku do Polski. Benzyna 1,8 KM , piwo w knajpie 2 KM , sałatka 5 KM , kulka loda 0,8 KM. Nocleg mamy z bookinga jakieś sobe . miało kosztować 50 KM , ale pani spuszcza do 40 KM , bo nie działa klima i akurat jest remont. Klima w sumie niepotrzebna , bo dziś temperatura znormalniała tak +33 na max , a i lejwoda się pojawił. Jutro jedziemy pod Knin.