04.07.2017 Czołpon-Ata – Karakoł
Zwijamy się z kwatery o 10 łapiemy marszrutkę do Karakołu – jakieś 120 km dalej na E. Stolicy obwodu issykulskiego liczącej ok. 70 tysi ludzi. Jedzie się 2,5h a płaci się po 200 som.
W Karakole znajdujemy nocleg w hotelu Neofit w samym centrum jakieś 3 km od dworca podjeżdżając taksi za 150 som. Hotel pusty – jesteśmy jedynymi gośćmi i tym sposobem za 1500 som dostajemy najlepszy pokój- spory oczywiście z TV , łazienką , ciepłą wodą i Wi-Fi oraz 3 łóżkami.
Idziemy na miasto , w którym jest kilka zabytkowych budynków z czasów przedrewolucyjnych , w tym nasz hotel. Jest tu też wypasiona cerkiew drewniana i również drewniany meczet w stylu buddyjskim przypominającym nieco Koreę. Jest również nowy meczet duży i wypasiony. Zjadamy w przydrożnym barze chyba najlepsze i najtańsze jedzenie na tym wyjeździe płacąc za wszystko 280 som, a jemy bryzol , manty i łagman. Ciekawostką jest to że herbata kosztowała 5 som , czyli 25 groszy.
Dogadujemy lokalnego taryfiarza na przejażdżkę po okolicznych atrakcjach ok. 60 km jazdy , ok. 3,5h czasu za 1800 som. Widzimy niesamowite skałki o nazwie 7 byków , skałki o nazwie rozbite serce , wąwóz lokalnej rzeczki , pomnik żołnierza wyklętego oraz dawne sanatorium , które obrazuje totalną ruinę i stagnację w jakiej znajduje się Kirgistan. Z komuny zostało tylko tyle ile nie dało się ukraść lub zniszczyć, a niczego nowego w zamian nie zaproponowano. Te ruinki ogląda się trochę jak ruinki greckie sprzed 2000 lat…
Dziś wyjątkowo wcześnie wracamy na nocleg , bo przed 20. Jest wreszcie czas na geobloga.
Jutro będziemy próbowali dostać się do Almaty – mamy w tym celu umówionego na 10 naszego dzisiejszego taryfiarza , z którym dogadaliśmy się na 3000 som na dojazd do granicy w Kegen jakieś 150 km stąd. Dziś było piękne słońce i ok. +25 pogoda marzenie.