29.06 Biszkek – Ała Archi
Około 2 w nocy zadzwonił wewnętrzny telefon. Ktoś coś gadał bym zszedł do recepcji. Zdziwiło mnie to strasznie , kto czego może ode mnie chcieć o 2 w nocy. Uzgodniliśmy z Anią , że idziemy bez niczego we dwójkę. Pola spała. Na recepcji byłą tylko ta sama pani co nas meldowała , nic nie wiedziała o żadnym telefonie , z zewnątrz do pokojów nie da się dodzwonić , wyszło więc na to że ktoś przez pomyłkę zadzwonił z innego pokoju. Uff. Do końca nocy już nikt od nas nic nie chciał.
Zjedliśmy śniadanie w pobliskiej knajpie: danie tak 120 som – mi trafił się kurdak , czyli ryż z kurczakiem , Ania i Pola zjadły płow czyli ryż z warzywami i mięsem.
Tuż obok stała taksówka. Dogadaliśmy się do Ała Arczy – Parku Narodowego położonego w górach jakieś 40 km na S od Biszkeku za 1000 som. Jedzie się godzinę. Droga asfaltowa. Po drodze zatrzymaliśmy się i zrobiliśmy zakupy na 3 dni w górach w postaci chlebów , konserw , chińczyków , czekolad i wód. Jakieś 12 km przez metą jest szlaban na którym płaci się za wjazd do parku – 450 som bez względu na liczbę osób. Jak ktoś wchodzi z buta to płaci 80 som.
Na końcu drogi na 2165 m npm jest hotel , schronisko , kilka sklepów w których można zrobić normalne zakupy , WC nawet przyzwoite i czyste oraz kilka szlaków: wzdłuż rzeki , pętelka oraz do bazy Racek na 3365 m npm. Idziemy do bazy. W planach mieliśmy wejście na Uczitela 4550 – jedyny szczyt w okolicy powyżej 4000 dostępny bez specjalistycznego sprzętu , ale okazało się na szlaku , że jest na to jeszcze za wcześnie – spotkani turyści schodzący z góry mówili że jest pełno śniegu , szlak jest nieprzetarty, nieoznakowany i bardzo łatwo można się pogubić we mgle , poza tym prawie codziennie są burze , a wczoraj nawet spadł śnieg.
Szlak którym szliśmy był dość prosty , dobrze oznakowany na niebiesko i szło nim sporo turystów , ale w większości na lekko. Dochodzili do wodospadu i wracali na dół. Nam załadowanym na maxa z pełnym bagażem szło się bardzo powoli. Wystartowaliśmy o 15 do wodospadu dotarliśmy po 4h , mimo że na szlakowskazie jest 2:30h. Tu znaleźliśmy dobre miejsce na nocleg , rozbiliśmy namiot , rozpaliliśmy małe piekło i poszliśmy spać. W nocy kozica – temperatura spadła do ok. +5.
30.06.2017 AÅ‚a Archi
Spało nam się bardzo dobrze , wstaliśmy dopiero po 11. W góry wyszliśmy po 14 , do bazy Racek dotarliśmy przed 19. Ponad 4h szliśmy odległość rozpisaną na 2:30 h. Jednak wysokość i ciężkie bagaże robią swoje. Pola mimo że też nosiła plecak ważący ok 7 kg nie pękała i na Racka doszła, ostatnich 20 minut w deszczu. Szlak jest prosty , ale dość stromy i kamienisty. W jednym miejscu mała ekspozycja i w jednym przejście przez strumyk ubezpieczone liną i łańcuchem.
Baza to potężne schronisko murowane na ok. 40 miejsc z możliwością rozbicia namiotów lub spania w domkach. Prąd jest z paneli PV. Nocleg dla inostrańców 500 som. Dla lokalsów 250 som. Pokaczyliśmy trochę po okolicy, popatrzyliśmy na czterotysięczniki , na lodowiec i na piękno gór i poszliśmy spać. W czternastoosobowej Sali spaliśmy sami , dopiero koło 2 w nocy do bazy zeszło dwóch gości z linami co łoili jakieś Va na pobliskim Boksie 4220. Było zimno , ale nie tak jak noc wcześniej.
01.07.2017 Ała Archi – Czołpon-Ata
Wstaliśmy o 8. Nawet przez chwilę patrząc na piękne słońce pomyślałem by spróbować wejść na tego Uczitela , ale haziajka powiedziała by tego nie robić bo od 14 spodziewane są wielkie burze. Lepiej byśmy schodzili w dół. Uczitel z Racka jest do wejścia i zejścia z ok. 8h - 1200 m w górę.
Posłuchaliśmy rady lokalsa i zeszliśmy w dół i dobrze zrobiliśmy , bo faktycznie po 14 dopadła nas burza na szczęście na końcówce. O tym co działo się w górze wolę nie myśleć. Schodziliśmy 4,5h czyli tyle ile wg szlakowskazu.
Pola dała radę i z plecakiem weszła z 2150 na 3350 – 1200 m w górę. 3350 m npm to jej trzecia wysokość. Wyżej była na Tajumulco w Gwatemali 4220 i na Aragacu podchodząc na jakieś 3800. Troszkę niżej była na Teide i Fuji. Na wielkie szczyty jeszcze przyjdzie czas. Piękno gór Kirgistanu w pamięci pozostanie.
Na dole czeka na nas taksi – za 1000 som do Biszkek. Tu przesiadamy się w marszrutkę i by nie czekać na komplet pasażerów płacimy za brakujące osoby i odjeżdżamy od razu. Z Biszkeku do Czołpon-Aty głównego kurortu nad jeziorem Issyk-Kul jest 300 km. Taksówka kosztuje po 700 – 800 som od osoby , płacisz 3000 som jedziesz od razu. Marszrutka kosztuje 300 – 350 som od osoby. My przyszliśmy w połowie składu , zapłaciliśmy zamiast 1000 som 2000 som , ale pojechaliśmy od razu , a celem naszym było dotrzeć nad jezioro przed nocą , by jeszcze znaleźć jakiś sensowny nocleg.
Droga jest o dziwo bardzo dobrej jakości dwupasmówka i te 300 km jedzie się niecałe 4h, po drodze zatrzymując się na popas na przełęczy ok. 1800 m npm. Kierowca zapytał czy mamy nocleg , my że nie. On na to , że nas zawiezie do domu swojego syna , który ma super kwaterę. Zgodziliśmy się. Po wyrzuceniu wszystkich pasażerów nasza marszrutka zawiozła nas na miejsce noclegu. Spodobało nam się i za 1500 som za noc będziemy spali w pokoiku z TV , Wi-Fi i łazienką. Jutro odpoczywamy nad jeziorem – największym w kraju o powierzchni prawie 6,3 tys. km2 w którym jest słona woda i które nie zamarza w zimę , z uwagi na zasilanie ciepłymi wodami. Wysokość ok. 1650 m npm.
Czołpon-Ata ma ok. 15 tysi ludzi i jest tu knajpa na knajpie i nawet 2 pomniki Lenina. Jemy pyszne szaszłyki w jednej z takich knajp po 200 som , popijamy sokiem z brzozy i idziemy spać.
Acha jeszcze coÅ› o lokalnej sytuacji politycznej.
Kirgizja ma ok. 200 tys. km2 , zamieszkałych przez ok. 5,5 mln ludzi, w ok. 80% Kirgizów wyznających islam. Ok. 10% stanowią prawosławni Rosjanie , mieszkają tu też Uzbecy , Kazachowie i parę innych nacji. Język kirgiski, ale wszyscy mówią po rosyjsku. Alfabet cyrylica. Stalica kraju Biszkek ok. 1 mln ludzi w czasach ZSSR zwany Frunze. Inne większe miasta to Osz, Dżalalabad , Karakol. Kraj górzysty. Są tu 3 szczyty przekraczające 7000 m npm; Pik Pobiedy , Pik Awicenny – na granicy z Tadzykistanem i Chan Tengri – na granicy z Kazachstanem który jednocześnie jest najwyższym szczytem tego kraju.
Kraj jak na lokalne warunki dość spokojny pod względem politycznym – republika parlamentarna. Nie ma tu wiz , ani obowiązku meldunkowego, a przywódca nie jest despotą jak w sąsiednich byłych republikach poradzieckich. Waluta to som. W obiegu są banknoty 20, 50, 100, 200, 500, 1000 i 5000 som oraz monety 1, 3, 5 i 10 som. Na banknotach z jednej strony postacie historyczne zasłużone dla kraju, z drugiej budowle. Na monetach srebrnych małych rozmiarów godło. Ciekawostka to moneta o nominale – 3. Czemu 3 a nie 2 pojęcia nie mam…
Jutro odpoczywamy nad jeziorem.