26.06.2017 Astana – Szymkent
Dojazd z naszego hotelu na lotnisko jest prosty: dojść na znany przystanek i wsiąść w autobus nr 10. Jedzie się z pół godziny. Na lotnisku jesteśmy dobre 3h wcześniej niż wylot , bo musimy odebrać jeszcze mój plecak. Odsyłają nas od okienka do okienka , aż wreszcie trafiamy na właściwą osobę i już po paru minutach staje się znów właścicielem mojego plecaka ,a le tylko na chwilę bo zaraz nadaję go na samolot do Szymkentu.
Lecimy lokalnymi liniami Bek Air dysponującymi flotą 6 Fokkerów 100 – trochę już przestarzałych maszyn pochodzących z Holandii. Bilet kupiliśmy jeszcze w PL płacąc za przelot ok. 200 zł/os. Leci się 1,5h. Pociągiem jedzie się ponad 20 h i bilet kosztuje ok. 60 zł/os. Jak ma się czas wybiera się opcję pociągową , bo na pewno ciekawsza. Jak się czasu nie ma , to wybiera się opcję samolotową , bo szybsza. Lotnisko w Szymkencie – trzecim co do wielkości mieście Kazachstanu ok. 600 tysi ludzi jest miniaturowe i praktycznie od razu z samolotu wychodzi się na miasto odbierając po drodze bagaż z minikaruzeli. Do centrum podjeżdżamy jakimś przedpotopowym autobusem , no ale bilet kosztuje tylko 35 tenge , czyli ok. 40 groszy , to chyba najtańszy transport z lotniska jaki nam się trafił w historii.
Wynalazłem na bookingu hostel Szym i zarezerwowałem w nim 2 noce po 7000 tenge za noc. Hostel znajduje się w centrum tuż przy głównej ulicy noszącej nazwę Tałke Chan. Trafia nam się wieloosobowy pokój , ale tylko do naszej wyłącznej dyspozycji , bo jest małe obłożenie. Budynek jest zabytkowy i pokój ma ze 3,5 m wysokości. Całość interesu prowadzi sympatyczna rodzina z Ukrainy wychowująca ośmiolatka o imieniu Jarosław , a to super. Będzie z kim Pola miała się bawić.
Tymczasem idziemy na miasto na parę godzin spaceru. Szymkent jest uważany za najcieplejsze miasto w kraju. Tydzień temu było tu 45 stopni. Dziś jest ok. 35 i zanosi się na burzę. Widać znaczny kontrast między nowoczesną stolicą , a resztą kraju. Jedyny ciekawy obiekt na jaki trafiamy , to bardzo rozbudowany pomnik Niepodległości chwalący imię Prezydenta Nazarbajewa oraz stary meczet na ulicy Armangełdy. Generalnie chodzimy po najstarszej części miasta , bardzo zapuszczonej i robiącej złe wrażenie. Ania i Pola wracają do hostelu , a ja idę rozpoznać dojazd do Turkestanu i Biszkeku na dworzec Samal. Po drodze łapie mnie wielka burza, którą przeczekuję na przystanku. Na dworzec docieram dopiero po 20 i niewiele udaje mi się ustalić oprócz tego że busy odjeżdżają tak co godzinę. Wracam do hostelu taksi za 500 tenge jakieś 3 km. Hości mówią nam , że lepiej do Turkestanu jest jechać z dworca Berżak na wylotówce