22.04 Rimini – San Marino – Rmini
Pyszne wielowyborowe śniadanie to plus tego hotelu. Potem z buta do dworca na bus o 10:40 do San Marino za 5 euro my 0 euro Pola. Bus jedzie co godzinę. Godzinka drogi i zmieniamy kraj. Jest San Marino. Ja i Ania tu byliśmy dawno temu, ale dla Poli to kompletna nowość. Kraj zalicza się do miniaturowych , bo ma ok 30 tysi ludzi mających do dyspozycji ok 60 km2. Jest to najstarsza republika świata, bowiem istnieje od 301 r bez opieki księdza, króla , czy innego możnowładcy. Kraj typowo rusko wolnocłowy składa się z kilku miast , z których najbardziej znane to wpisane do Unesco San Marino, ale większe od niego jest Sarravelle , co ma 6 tysi ludzi , czyli o 1 tys. więcej niż San Marino. W kraju sa lokalne produkty tupu: TV , radio, gazeta ,Wi-Fi, autobusy miejskie , piwo Titano , napoje alkoholowe , czekolada , itp. Jest to enklawa Włoch , podobnie jak Watykan. Inna na świecie to tylko Lesotho. Reszta San Marino to w zasadzie Włochy, z tym ze dachy domków są czerwone , bo tu czas się zatrzymał w średniowieczu. Zwiedzanie zaczynamy od wejścia na najwyższy szczyt – Monte Titano 750 mnpm , na którym znajduje się jedna z trzech wieży obronnych stanowiących symbol miasta. Wjazd płatny 4,50 euro adulto , 3,50 euro ragazzi.To mój chyba 23 najwyższy szczyt kraju , Ani 17, a Poli 14. Potem kilka godzin krążymy po mieście , robiąc foty to tu to tam. Schodzimy w stronę Serravelle opuszczając turystyczne klimaty , robimy zakupy w lokalnym sklepie , przechodzimy przez osiedle mieszkaniowe i dochodzimy przez jakieś tunele stanowiące pozostałość po wąskotorówce do ronda za dolną stacją kolejki Doppelmeyr , co wwozi kłęby do górnego miasta. Tu ustawiamy się na stopa i po ok. 10 min trafia się miła rumunko-rosjanka , co jedzie ze swym facetem na wieczorny sex. Ma na tylnej szybie literę P, co znaczy że ma od niedawna prawo jazdy. Dowozi nas do Dogone , czyli do miasteczka przy granicy z Włochami. Tu już stopa nie udaje się złapać i do Rimini wracamy busem za 3 euro. W Rimini robimy zakupy w znanym miejscu , które zjadamy w hotelu i idziemy spać. Jutro Bolonia i powrót do kraju