Arritzo – Punta la Mormora – Orgosolo
Od 7 do 9 co 15 minut budził nas kurant kościelny. Zwinęliśmy się przed 10 i o 12:30 wyszliśmy w góry idąc od dolnej stacji wyciągu pod Bronou Spina. Droga spoko asfaltówka cały czas. Podjeżdzą się na 1550. Do szczytu prowadzi oznakowany szlak i droga jest w miarę prosta trawersująca Bronou Spina. Po ok. 1h dociera się do przełęczy na 1655. Tu Ania i Pola stwierdziły że wracają , bo zimno , a Genek z Sidem podeszli jeszcze ze 30 min na najwyższy szczyt Sardynii – Punta la Marmora 1834 z krzyżem metalowym pięciometrowym i superwidokami na całą wyspę. Wracałem drogą za grzbietem przez Bronou Spina 1825 tym sposobem zdobywając drugi co do wysokości szczyt Sardynii. Zejście koszmarne wzdłuż orczyka , jakiegoś zdezelowanego od lat nie działającego , ale trasy na narty tu są i jest ze 250 m przewyższenia. Nawet miejscami jeszcze był śnieg. Ania i Pola czekały na mnie w Getzu , szły na gps na rympał i były jakieś 30 min przede mną. Góry super , z tym że trzeba liczyć na wejście i zejście ok 4 h , a nie 2h jak czytałem na necie. Zjeżdżamy do Orgosolo gdzie podziwiamy murale + dodatkowo w knajpie udaje nam się załapać na piwko i herbaty postawione przez lokalsa. Mieliśmy jechać dalej , ale jakoś nam się zeszło w tych górach , jest już przed 20 , zupełnym przypadkiem trafiamy na jakieś B&B u Antonia za 60 euro. Mamy pokój + kuchnie + łazienkę + parking dla Getza. W nocy ma być -1. Wchodzimy pod śpiwory i padamy. Jutro prom do Livorno.