23.12.2016 Warszawa – Budapeszt
Już po spakowaniu na jakieś 3 godziny przed wyjazdem kontrolnie sprawdzam booking.com czy może coś zwolniło w ciekawej cenie. Okazuje się że tak!!!. Hotel teneryfa ving w Puerto de la Cruz oferuje nagle kilkanaście pokojów po ok. 200 - 250 zł za noc w zależności od wielkości pokoju i liczby osób. A to super. Bierzemy. Namiot oczywiście też , bo już nie chce nam się go wypakowywać , poza tym nie mam pewności czy aby ta okazja to nie jakiś przypał.
Po 15 Ania wraca z pracy , można się zbierać do wyjścia. O 17 jesteśmy na dworcu Warszawa Wilanowska, gdzie czeka już na nas bus do Budapesztu. Udaje nam się zająć miejsca nad kierowcą na piętrze w pierwszym rzędzie tuż przed wielką szybą Widoki jednak kiepskie, bo pada , mży i mgławice jakieś. Autobus prawie pełen , z tym że większość pasażerów wysiada albo w Radomiu albo w Kielcach , wiadome warszawiści jadą na święta do domu….
Miedzy Kielcami, a Krakowem jest w autobusie może z kilkanaście osób, z czego z dziesięć wysiada. Myśleliśmy, że dalej będziemy jechać prawie sami , a tu nagle w Krakowie dobija tylu zagranicznych turystów , że autobus jest pełen. Cuda panie. Ludzie z Japonii, Rosji , Hiszpanii , USA. Kompletnie nie wiem o co biega… Okazuje się jednak że to standard. Polski bus jest bardzo popularny wśród backpackersów, którzy w Polsce wpadają na kilka dni zwiedzając Kraków z przyległościami po trasie: Czechy , Słowacja , Węgry , Austria. A to ciekawe. Tym sposobem z wyspania się nic nie wyszło… , bo studenty piją mocno…