Obejrzeć Vlkolinec – leżącą kilka km obok wioskę wpisaną na Unesco z uwagi na swoją drewnianą architekturę charakterystyczną dla Liptova, nikomu się nie chciało. Wsiedliśmy w busa do Liptovskiej Luzni za 1,5 euro + 0,3 euro bagaż i po jakichś 45 minutach jazdy dotarliśmy do punktu startu leżącego na wysokości 800 m npm. Do podejścia mieliśmy w sumie jakieś 1300 m , a do przejścia ok. 10 km, co normalnie powinno zająć ok. 5h. Nam zajęło duuużo więcej. Start o 13. Na metę w Utulnej pod Durkovą pierwsza grupa składająca się z Korka, Sokoła, Marcysia, Uli i Agaty dotarła o 20, czyli jeszcze w miarę przyzwoicie. Natomiast druga grupa zameldowała się o 3 , czyli już troszkę za późno.
Czemu tak długo , ano temu że były trudne warunki atmosferyczne składające się głównie z bardzo silnego wiatru w porywach do 80 km/h , mizernej widoczności przy padającym śniegu i ubywającym alkagolu w dodatku idąc pod górę na rympał poza szlakiem. Poza szlakiem dla tego że mieliśmy info że szlak żółty przez Sedlo pod Skalkou jest zamknięty , a szlakiem zielonym przez Magurkę jakoś tak nie chciało nam się iść. Postanowiliśmy iść na Velką Holę 1602 , która jest już na grzbiecie , tak byle jak kierując się gps i mapą.
Rozdział grupy na dwie części nastąpił po około 1h podchodzenia , przy jeszcze dobrej pogodzie i widoczności. Wtedy czoło grupy, czyli Grupa nr 1 stwierdziło , że nie będzie siedzieć na plecakach , pić i delektować się widokami , tylko będzie dalej szło. Wtedy w tej grupie był jeszcze Ojciec, który miał największą ochotę na podchodzenie, tak dużą ze w pewnym momencie oddzielił się od grupy1 i stał się samotnym wilkiem.
Grupa nr 1 dość szybko weszła na grzbiet , poinformowała telefonicznie grupę nr 2 , że jest mniej liczna i następnie już dość szybko dotarła do schroniska idąc od tyczki do tyczki.
Samotny wilk próbował forsować trzymetrowe kosówki , ale jakoś mu nie wyszło , potem zapadł zmrok , zdążył jeszcze powiadomić najbliższych w Polsce że idzie na polowanie i motając się po lesie gubił lub moczył poszczególne części garderoby + telefon….
Grupa nr 2 na dobre w górę wyszła ok. 16 jak zaczęło się ściemniać. Około godziny 18 napotoczyła się na samotnego wilka, który polował już ze 3 h ubrany dla niepoznaki w koszulkę typu T-shirt , rozpiętą kurtkę i rozwiązane buty , z lekka przemoczony i wyziębniety i przez pierwsze kilkanaście minut nie do końca kapujący że nie jest wilkiem polującym na sarny w kosówce tylko jest 45-letnim …. ( wpisz pasujące określenie ). Po ogarnięciu tematu poszło już gładziej mimo że podejście było naprawdę strome. Tyczki znaleźliśmy tu gdzie trzeba , czyli tuż za szczytem. Potem już tylko grzbietem jakieś 5h zdobywając po drodze Latiborską Holę 1643, Zamostką Holę 1612 i Durkovą 1750.
Szliśmy bardzo powoli , bo strasznie wiało , ledwo było widać tyczki i trochę co poniektórzy opadli z sił, a co niektórym wciąż zbyt ciążyły zapasy alkagolu i bardzo chciało się palić.
Z Durkovej do schroniska schodzi się jakieś 10 min. Grupa nr 1 czekała na nas i świeciła światłem w górę , by łatwiej było znaleźć metę.
Dotarcie o 3 w nocy do schroniska jest już naszą niepisaną tradycją , więc nie byliśmy zaskoczeni. Zaskoczona była natomiast obsługa w postaci Mateusza, który przywitał się z nami dość chłodno….
Rozmowy o naszych przygodach trwały do 5… Nocleg w wieloosobowej sali 5 euro. Piwo w puszce 2 euro. Poza tym za wiele tam kupić się nie da.