BABIA GÓRA – 10.09.2016
Wakacje minęły – można wrócić w góry. Mieliśmy jechać zdobywać Rysy , ale full w schroniskach , a na Rysy bez noclegu blisko szczytu Pola nie wejdzie. Rysy na razie muszą poczekać. Będzie coś innego. Pola ma dobrze ułożony plan lekcji. Zajęcia kończy o 13.30. Odbieramy się ze szkoły i z plecakiem pełnym książek i zeszytów jedziemy w stronę Korbielowa. Jedzie nam się jednak nie za szybko, bo wstrzymują nas korki przed Częstochową i na śląskiej obwodnicy. Tym sposobem do Oravskiej Polhory docieramy dopiero po 21. W położonej 2 km od wsi osadzie Slane Vody jest bardzo fajne schronisko , w którym podobno przebywał nawet sam towarzysz Wołodia Ilicz. Są tu termalne wody leczące męskie dolegliwości na które cierpiał przyszły wódz rewolucji. Nocleg w części hotelowej z łazienką w pokoju – 30 euro za pokój. Piwko – 1 euro , o to lubię. Schroniska w miarę pustawe. O 23 już smacznie śpimy.
Rano wsiadamy w elfa i oczywiście wbrew zakazowi wjazdu co stoi już obok schroniska jedziemy dalej przez zwalony most ze 4 km dalej aż do Muzeum Zviezdoslava , czyli Słowackiego Narodowego Poety. Oglądamy jego dom oraz znajdujący się tuż obok dom Milo Urbana dla odmiany pisarza. Miła pani z Muzeum mówi nam byśmy w widocznym miejscu w samochodzie zostawili bilet z muzeum na wypadek kontroli leśnika lub policjanta. Tak też robimy. Spod muzeum na Babią Górę prowadzi szlak żółty i wskazuje 3h. Jest tu ok. 880 m npm , czyli na szczyt jest prawie 900 m przewyższenia , czyli prawie tyle samo co ze schroniska nad Poprawskim Stawem na Rysy. Ciekawi jesteśmy czy Pola da radę. Dała!!! Weszła w 3h 20 min. Sporo w tym pomogła napotkana rodzina Słowaków , co szli na szczyt z dwójką dzieci i psem. Pola jak zobaczyła psa i mogła go prowadzić na smyczy na szczyt , to dostała takiego speeda, że ledwo udało mi się ją dogonić. Szlak jest bardzo ciekawy , chyba najlepsza droga na Babią, a na pewno najstarsza. Pełno tu wiatek , ławek , stolików , ładne widoki. Do tego dobra trasa , po ubitych kamieniach i szlak obecnie im. JP2 , a kiedyś Diabelski chodnik. Widać dobra zmiana i tu dotarła. Na szczycie sporo ludzi , bo pogoda letnia zachęca do spaceru. Spotykamy tu też Krzysia i Wiolę z Opola , co zdobyli Babią z psem Bosmanem. Śpią tam gdzie my. O to super. Umawiamy się na wieczór. Schodzimy 2h 20 min zielonym prowadzącym do Stańcowej. To szlak chyba najrzadziej używany przez zdobywców Babiej Góry. Przez całą drogę spotykamy może z 5 osób. Na szlaku są ruiny schroniska oraz tablica poświęcona 4 osobom co zostały tu zamarzły w 1935r. W Stańcowej w punkcie IT działa wypożyczalnia rowerów oraz bufet, w którym można dobrze zjeść i wypić piwko. Tak też robimy. Stąd do muzeum jest godzinka niebieskim szeroką drogą prowadząca przez Wierszek. Elf na nas czeka. A to OK. Ze schroniska zgarniamy ekipę poznaną na szczycie i razem jedziemy do miasta, gdzie akurat dzieje się Gajdovacka. To taki coroczny spęd Gajdoszy , czyli grajków na dudach , kobzach , guślach , gajdach itp. instrumentach. Ciekawostką jest to że słowacka kultura dudziarska jest wpisana na listę Unesco dóbr niematerialnych. Najpierw uczestniczymy w konkursie dla młodych gajdoszy w domu kultury , potem chcemy wziąć udział w koncercie wieczoru , czyli imprezie w pobliskim pensjonie , ale impreza zaczyna się dopiero po 22. To dla nas za późno. Wracamy do schroniska.