02.08 Daegu – Taipei
Zostawiliśmy garby w hotelu i podjechaliśmy metrem w okolice wieży widokowej. Obok jest centrum rozrywki , ale uznaliśmy że za drogie w stosunku do jakości więc je olaliśmy. Wjazd od naszej trójki prawie 450 zł. Wjazd na wieżę 10000 won. Wieża jest najwyższa w Korei , ma ponad 300 metrów , ale widoki z niej kiepskie, bo i miasto nijakie. W cenie biletu jest pamiątkowa fota.
Następny punkt programu to nowa katedra – równie beznadziejna jakaś taka plastikowa. Fajniejsza od niej jest stara katedra – nawet JPII w niej był w 1984r. W okolicy jest muzeum medycyny naturalnej , więc je odwiedziliśmy. Potem pochodziliśmy trochę po małych uliczkach , gdzie sprzedawane są zioła – fajne widoki i zapachy. Potem spacer przez dzielnicę zakupów , jedzenia i rozrywki , ale to akurat było nudne. Do tego zaczął padać deszcz i nas nieco przepłoszył.
Wsiedliśmy w metro na Deagu Station i wróciliśmy do hotelu tu szybko zabór gratów w busa 401 i na lotnisko.
Tiger Air zaczął już się odprawiać , lotnisko minimalne jak na taką wielkość miasta. Szybka odprawa i już jesteśmy w poczekalni. Dobrze że mamy bilet wylotowy z Tajwanu , bo bez niego by się nie udało. Teraz wszystkie bilety są w jednym systemie i nr ze skanem dowolnego biletu już dawno nie działa, a bez biletu wylotowego Cię na Tajwan nie wpuszczą. Jest tu jedna mała wolnocłówka , ale ceny kosmiczne.
Na szybko udaje mi się zabukować hostel w Ximen – jabardziej rozrywkowej dzielnicy Taipei za 1190 dolarów tajwańskich NTS – kurs jest taki że 1 NTS = 0,125 zł. Wsiadamy w Airbusa 320 i lecimy trochę ponad 2 h do Tajwanu.
Zmieniamy czas o godzinę do tyłu – teraz mamy +6h w stosunku do Polski , lotnisko spore. Odprawa szybka i bez komplikacji. Pieczęć w paszport i 90 dni możemy tu być. Wymieniam bez problemu wony na dolary + podbieram kasę z bankomatu , na szybko kupuje lokalny browar za 48 NTS , bilety na autobus 1819 po ok. 100 NTS i już opuszczamy lotnisko. Jest 23:20. Od momentu wylądowania minęło ok. 50 min. Tak szybko jeszcze lotniska w kraju którego nie znam nie opuściłem , to chyba dobry znak.
Do miasta jest 40 km i jedzie się ok. 45 min autostradą , po drodze praktycznie bez przystanków. Docieramy do dworca kolejowego. Jest północ. Stąd do naszego noclegu jeszcze ze 20 min z buta. Drogę łatwo odnajdujemy. Bierzemy klucz z salonu masażu i idziemy do naszego pokoju, który znajduje się w pobliskim budynku mieszkalnym na 7 piętrze. Wybijamy kapciem co większe karaluchy , bierzemy szybki prysznic , jeszcze na szybko wyskakuje na miasto po piwko i bailejsa , by mieć czym uczcić udane lądowanie w nowym quasi-kraju i koło 1:30 padamy. Na pierwszy rzut oka Tajwan nam się podoba.