01.08 Deagu – Gyeongju - Deagu
Mimo, że łóżko jest okrągłe i twarde to spało się dobrze bo do 10. Rano okazało się że niestety w hotelu popsuł się internet, co trochę komplikuje naszą sytuację odnośnie Tajwanu.
Zbieraliśmy się dziś bardzo powoli i na pobliskim dworcu stawiliśmy się dopiero o 12:20 , akurat uciekł nam bus następny za pół godziny. Ania w swej słowiańskiej fantazji myślała że uda jej się wbić we wcześniejszy autobus mając bilet na późniejszy , ale oczywiście nic z tego. Tu jest system skanowania biletów na wejściu i na wielkim ekranie z przodu widać jakie miejsca są zajęte , jakie mają rezerwację , a jakie są wolne. Na kole się nie da przejechać…
Busem o 12:50 już bez problemu. Jedzie się godzinę ok. 60 km a bilet kosztuje 4900 dorosły 2500 Pola.
Gyeongju – czyt. Dziundziu ma ok. 250 tysi i jest wpisane na listę Unesco z uwagi na liczne zabytki w okresu dynastii Shilla , która panowała w tych rejonach w okresie Od I do XI w ne. Zabytków jest kilkadziesiąt porozrzucanych po mieście i okolicach. Trza by mieć cały dzień , by to ogarnąć , a my mieliśmy pół a i tak wykorzystaliśmy niecałe bo o 16:30 zaczął znienacka padać deszcz i nas wypłoszył. Po pół godzinie co prawda przestał, ale decyzja o popuszczeniu już zapadła i dziś woleliśmy siedzieć w McDonalds niż ganiać po kamieniach. Przez te 2 i pół godziny udało nam się zobaczyć:
Cheonmachong – czyli coś na kształt kopczyków wysokich na kilkanaście metrów stanowiących nagrobki kolejnych władców. Jeden z nich został otwarty i w środku można oglądać szczątki władcy i jego klejnoty z Vw w tym m.in. złotą koronę. W sumie znaleziono tu ok. 11.500 różnego rodzaju elementów: włócznie , groty , misy itp.
Sunghyejeon – czyli coś na kształt kamiennej stelli wysokiej na dwa metry z wyrytymi napisami na cześć średniowiecznego wielmoży schowanej pod drewnianym przykryciem.
Cheomseongdae – czyli obserwatorium astronomiczne najstarsze na dalekim wschodzie w postaci kamiennej wieży składającej się w sumie z 366 kamieni , w tym 12 na dole i 30 na górze
Ogrody kwiatowe – wodne , ziemne + ekipy utrzymujące je w porządku, w tym panie z pufami przyczepionymi do tyłka na szelki
Domy stylizowane na wiejskie, tradycyjne
Kino z lecącym na okrągło filmem animowanym przedstawiającym lata świetności królestwa – ok. 15 min. Naprawdę ciekawe z angielskimi literami
Dongguong Palace i Anapji Pond – czyli niedawno odrestaurowane trzy pałace królewskie znajdujące się nad stawem
Nie zdążyliśmy zobaczyć Bulguksa Templa z VIIIw, Seokguram – skalnej świątyni , Bunghwangsa – najstarszej pagody w Korei z 634r. oraz ostatnio zrekonstruowanego mostu Wolyeoonggjo z VIIw.
O 18:50 wsiadamy w busa i wracamy do hotelu.
Dziś był pierwszy lajtowy dzień z luźną pogodą od 19. Ciuchy dało się normalnie zdjąć , nie trzeba było ich rolować , by je ściągnąć , nie trzeba było również ich wyżymać.
Jutro zwiedzamy Daegu a wieczorem wylatujemy do Tajwanu.
Korea nas rozczarowała. Jeżeli ktoś planuje Japonię i Koreę za jednym zamachem to powinien zacząć od Korei a skończyć w Japonii , czyli odwrotnie niż my. A najlepiej te 3 tygodnie siedzieć w Japonii na trzytygodniowym JR Pass , który jest niewiele droższy niż dwutygodniowy.
Hotele – cena 40000-50000 won , jest klima , TV , łazienka – często z wanną , spore twarde łóżko , Wi-Fi, czajnik , rzeczy do mycia. Znaleźć łatwo. Raczej pustawe.
Jedzenie – albo McDonalds Big Mac Menu 5900 , albo lokalna knajpa – 5 miseczek – 7000 , albo 7/11 – gotowe danie po podgrzania w mikrofali w sklepie – 3500. Raczej niesmaczne i ostre.
Browar – ze 3 lokalne taniej w butelce 0,5l – 1700 , 0,64l - 2200 lub pecie 1l – 3500 , drożej w puszce – 0,5 l za 2200. W knajpie – 4000. Najlepsze Cloud. Wyżej niż browar ciężko dostępne , nie próbowałem.
Owoce – drogie i trudno dostępne.
Woda – 2l za 1000 , 0,5l za 500
Przejazd po mieście – autobus , metro – ok. 1400. Na krótkie trasy opłaca się brać taksi – za pierwsze 2 km płaci się 2800.
Przejazd za miasto – najtaniej autobusem – ok. 5000 za godzinę jazdy , są też pociągi nawet bardzo szybkie , ale nie korzystaliśmy. Opłacają się samoloty, szczególnie z lądu na Jeju.
Klimat – ciepło i parno, trudno naprawdę wytrzymać
Zabytki , krajobrazy – raczej mizerne
Ludzie – uprzejmi , mili dla dzieci , przyjaźni , próbujący mówić po angielsku lub rosyjsku. Raczej buddyści lub niewierzący lub wierzący we wszystko po trochu , choć sporo widziałem też kościołów , znacznie więcej niż w Japonii. Raczej sami lokalsi, spotkać turystę ciężko
Na ulicach – czysto i bezpiecznie, choć samochód nie zawsze Cię przepuści na pasach, informacyjnie gorzej niż w Japonii ale da się wytrzymać.
Ruch uliczny , wtyczki do kontaktów – jak w Polsce.
Korea do Japonii nie ma pojary , raczej stawiam ją tak miedzy Indonezją a Malezją.
PS za 15 minut wylot do Taipei !!!!