29.07 Jeju Si
Dzisiejszy dzień był wypełniony atrakcjami leżącymi po trasie linii 701 tak 40 min do 70 min jazdy w tą samą stronę co wczoraj.
Najpierw do jaskini Manjanggul wpisanej na listę Unesco powstałej wewnątrz wulkanicznej lawy. Wjazd 2000 dorosły 1000 Pola. Idzie się kilometr w czymś na kształt tunelu metra. Widowiskowo to to specjalnie nie jest. Raczej rozczarowuje , choć jaskinia powulkaniczna to faktycznie pierwszy raz nam się trafiła.
Do jaskinii należy od przystanku autobusu albo przejść z buta 2,5 km , albo podjechać autobusem 910 kursującym tak co godzina , albo podjechać taksi za 4000. Akurat taksi jest , do tego są też dwie turystki , więc dzielimy wartość przejazdu na pół.
W drodze powrotnej po 500 metrach zahaczamy o labirynt wjazd 3300 dorosły , 1100 Pola. Chodzi się z godzinę po korytarzach wytyczonych przez prawie trzymetrowe żywopłoty i szuka 6 punktów kontrolnych z pieczątkami a na końcu wyjścia. Nie jest to prosta sprawa i naprawdę wciąga , a zgubić się łatwo. Ania odpuszcza , nam się udaje.
2 km do krzyżówki pokonujemy stopem złapanym po 2 minutach. W nagrodę Pola i Ania dostają od żony kierowcy po pomarańczy.
Znowu w 701 i do Akwarium znajdującego się tak 4 km za wulkanem w którym byliśmy wczoraj. Od pętli busa do akwarium jest ze 3 km , znów bierzemy taksi. Tym razem za 3000 wonów.
Akwarium jest bardzo drogie: 45000 won dorosły , 40000 won Pola. Łącznie ponad 400 zł. Za drogo na wejście przez wejście. W sam raz na wejście przez wyjście , czyli starym indiańskim sposobem przez pamiątki.
Akwarium ciekawe , ale takiej ceny absolutnie nie warte. Jest duży zbiornik na 5 mln litrów wody , wysoki na 8 m , ze szkłem grubości 64 cm pełne ryb. Są pingwiny , pelikany , mors , delfiny , 3 rekiny i sporo pomniejszych stworzeń. Całość fajnie pogrupowana w krainy. Po godzinie zwiedzania pod prąd wracamy do wyjścia.
Fajne widoki na wulkan.
Podjeżdżamy ze 3 km busem 910 do busa 701 i wracamy do miasta. Wysiadamy przed dworcem i korzystając z taksówki tym razem za 3500 podjeżdżamy do nadmorskiej promenady Tatdong. Miała być pełna ludzi i tego co zwykle na takich miejscach można spotkać. Jest wyludnienie i drozyzna. Dania w knajpie po 40000. Ludzie stołują się albo w supermerkecie i jedzą na ulicy albo w Mc Donaldzie , gdzie lód kosztuje 500 a Big Mac Menu 7600. My też tak robimy. Wracamy z buta i tuz po 22 meldujemy się w hotelu.
Jutro dzień trudny…
Jakbyśmy przez najbliższe dwa dni nie dawali znaku życia prosimy wybłagać u Antka by nasze nazwiska dołączył do apelu smoleńskiego odczytywanego z okazji rocznicy wybuchu powstania warszawskiego i wszystkich kolejnych z asystą wojskową