20.07 Aone – Shagi
Z rana uzupełniam zaległości roboczo-geoblogowe. Okazuje się, że autobusu o 11 nie ma , będzie dopiero ok. 14 – ten sam co miał być wczoraj, ale go nie było. Dziś może będzie. Korzystając z chwili wolnego idziemy na onsen. Dziś jest pustawo. Wjazd na 3h kosztuje 700 dorosły , 400 Pola. Dziewczyny wchodzą i siedzą z półtorej godziny praktycznie w pustym basenie. Ja dalej robię robotę. O 14 podjeżdża bus i z przesiadką w pół godziny dojeżdżamy do Fujino. Tu znów przesiadka w pociąg i do Jokohamy. Idziemy do ticketofiice i uzyskujemy darmowe miejscówki na Shinkhansena do Kioto. Pociągi jeżdżą tak co 10 - 15 minut. 150 minut jazdy i jesteśmy w Kioto. Wymyśliłem wcześniej że będziemy spać nad jeziorem Biwa – największym jeziorze w kraju leżącym kilkanaście km na N od Kioto. Zrobiło się już ciemno. System miast Osaka-Kioto-Kobe liczy 18 mln ludzi i obsługiwany jest przez ok. 20 linii JR oznaczonych dla odmiany literami. Nasza linia jeździ tak po 30 min. Wysiadamy po 30 minutach jazdy i idziemy na pole, które znalazłem na stronie campingów w Japonii www.hatinosu.net/camp. Mam również opisy kilkudziesięciu pól wydane przez japońską organizację turystyczną. Wg opisu do pola jest 15 min z buta i leży ono nas samym jeziorem. Niestety pole jest nieczynne. Okolica jednak bardzo nam się podoba i postanawiamy nie jechać do następnego pola 2 stacje dalej , tylko spać na dziko tu. Spotykamy jakiegoś pana z obsługi minikolonii dzieci w wieku przedszkolnym, co mają swój obóz obok pola. Pan pozwala nam się przespać na plaży, z tym że musimy się zwinąć przed 8. A to super. Nie chce nam się rozbijać namiotu. Zaczepiamy moskitierę o gałąź drzewa i śpimy tylko pod tym. Tafla jeziora w poświacie pełni księżyca plus nadleciały dwa lokalne ptaki. Pola pada , my odpalamy lokalne whisky, zaliczamy kąpiel w jeziorze i wkrótce też padamy.