16.07 Choshigushi – Tokio - Aone
Znowu spało się nie najlepiej , bo tym razem jakiś szalony motocyklista ganiał po ulicy w te i we wte. Przed 4 znowu ptaki. O 6 pobudka. O 8 wyjście. Dziś świeci słońce. O 8:46 pociąg , tym razem przyjechał. 10 minut na przesiadkę w Hayabusa do Tokio. Nie mamy rezerwacji miejsc, więc co stacja ktoś nas przegania z miejsca na miejsce. Zapełnienie jednak spore. Jedno spore miasto po drodze – Sendai. Przeraża mnie ta zabudowa. Gęsto okno w okno człowiek na człowieku , brak starówek ,domy albo po 50 pięter albo po 2 piętra w szeregu. Chaos , brak punktu odniesienia. Brak starówek w stylu europejskim. W Tokio jesteśmy planowo. Z półtorej godziny wybieramy miejsce do spania korzystając z dworcowego bezpłatnego Wi-Fi. Pada na okolice Fujino. W pociąg podmiejski z przesiadką w Teone i po 80 minutach jazdy jest Fujino – mała wioska położona nad ujściem jednej rzeki do drugiej. Stąd do Aone , gdzie jest nasze pole jest 11 km. Jest też pole lokalne pięknie położone nad rzeką , ale okazuje się że mogą z niego tylko członkowie lokalnego klubu wędkarskiego. Podjeżdża autobus. Wsiadamy. Nikt nic nie gada po angielsku. Okazuje się że autobus jedzie tylko 3 km dalej. A to szkoda. Za przejazd płacimy 460 jenów. Drogo jak na 3 km jazdy. Próbujemy łapać stopa. Jakiś kolo co stoi nieopodal i gada z jakimś kolegą bez pytania podjeżdża do nas i zabiera nas swoim wypasionym Vanem pod samo pole i pomaga w zameldowaniu się. Spać tu będziemy 4 noce. Nocleg ok. 3000 jenów za całość. To pole jest zupełnie inne niż poprzednie. Położone nad rzeką w górach obok gorących źródeł w pełni wyposażone z dużą liczbą gości. Bierzemy wreszcie prysznic – 300 jenów za 5 min i padamy