Nocleg konkretny daje siły do dalszego napierania. Podjeżdżamy do górnej stacji wyciągu Navrsi w Stribnicach trochę wbrew prawu bo zakaz jest przy dolnej. Wysokość tu ok. 900 m npm. Do szczytu ok. 450 m Pola pokonuje w 2h z jednym małym postojem. idzie się prosto: najpierw żółtym drogą po której nawet elf by wjechał , potem niebiesko-czerwonym po granicy , gdzie jest polski zielony z przełęczy Płoszczyna. Trochę przez las , trochę przez kosówkę i juz jest szczyt. Dziś pogoda zupełnie inna niż wczoraj. Cieplej i bezwietrznie. Jednak górom należy się szacunek. Na szczycie grupa turystów w klapkach co przyszli od strony schroniska. Patrzą tu patrzą tam i wracają skąd przyszli. Oni słonia nie zobaczą. A słoń jest i patrzy w dal jak patrzył. Od szczytu 500 m , jednak dla wielu za daleko.... Wracamy drogą by oszczędzić Ani nogę - też ze 2h. Elf stoi ,a to spoko. Wsiadamy i jedziemy na obiad do Seninki. Są 2 psy ,a to OK. Pola zajmuje się chwilę nimi i przestaje gadać. Pola szybciej mówi lub szybciej chodzi po górach , sam nie wiem co robi szybciej. Mówi na pewno cały czas... Przez przełęcz Płoszczowa super nową drogą dojeżdżamy do Bielic do Chaty Cyborga. Tu full. Jak zwykle. Tym razem jakaś sektowa grupa młodych gniewnych rodziców pracujących u korposzczura. Spadamy stąd do Majów. Tu luz. Klimaty takie jak lubimy. Wystrój podróżniczy, właściciele luzacy. Polecamy. Kupuje winko u Cyborga i oglądamy z Anią meczyk. Faszysta do domu. Fajnie tu. Bielice uwielbiam.