Spi się dobrze , o 8 zwija się grupa turystyczna atakując Śnieżnik – współczuje im bo wieje niemiłosiernie. My na spokojnie budzimy się po 10 , zanim zjemy śniadanko i się ogarniemy zrobi się prawie 12. Na Jagodną postanawiamy jechać elfem , bo droga wygląda na solidnie utwardzoną i szlaban był wczoraj otwarty. Dziś też jest. Jedziem dalej. Niestety po jakichś 3 minutach jazdy z naprzeciwka jedzie maluchem leśniczy. Na szczęście jest po służbie , brak mu bloczków mandatowych , więc po krótkiej rozmowie o tym jak szkodliwa dla lasów jest nasza obecność tu – jedziemy dalej każdy w swoją stronę. Trochę się boimy kolejnych spotkań , ale na szczęście udaje nam się bez problemu przejechać całą 9 – km drogę w chwilową przerwą przy ambonie na szczycie na kilka pamiątkowych fot.