Po wielkich bólach udaje nam się wyjechać po 12. Łącznika przy Łodzi jeszcze nie ma, więc pchamy się dawną 12 na Łask. Na S8 wielka burza - jedziemy max 70km/h. Koło 18 docieramy pod Slężę. Pada. Nie chce nam się wchodzić. Podjeżdżamy tylko na przełęcz i jemy pyszny obiad w knajpie na zielonym wzgórzu. Śpimy na campingu - pokój 60 zł , więc namiotu nie rozstawiamy , bo i tak pada. Oglądamy mecz w knajpie po drugiej stronie zapory - piwo typu Orzeł 3 zł , drink cola+rum 3,20 zł. Wody w zalewie wciąż brak. Niestety przegrywamy po karnych. Mistrza nie będzie... Rano wstajemy koło 10 , bo mecz siedzi we łbie. Z Tąpadła na szczyt 1h spokojnym marszem. Na szczycie znowu burza, ale przechodzi bokiem. W schronisku wciąż brak wody więc spać się nie da, a i jeść też nieszczególnie. Kościół wciąż w remoncie. wieża widokowa taka, że ledwo da się przecisnąć przez dziury w stropie. Z godzinkę w dół i jedziem dalej.
PS. Foty po powrocie