Najpierw zwiedzamy super zamek i skansen w Starej Lubownej. Zamek aż do 1945 był polski. Tu Jan Kazimierz uciekł podczas potopu swego brata. Extra widoki i super wystawy. Wjazd rodzinny za 12,5 euro. Warto. Kłótnia w knajpie o niedoważone danie. Obsługa rżnie na tarze i ze 120 gram surowca po podgrzaniu wychodzi 75 gram jadła. Nie dajemy się naciągaczom. Dobra pogoda. Podjeżdżamy do Fricki i na rympał idziem na Lackową. Mamy już rezygnować w połowie drogi bo ciężko się idzie i pokrzywy i runo leśne ranią Poli nogi. Na wysokości ok. 820 m npm odnajdujemy jednak cudem szlak - był 50 m w bok i po 2 h zdobywamy Lackową. Pola już drugi raz. Kolejny raz rozumiemy starą prawdę, że w górach od kompletnej klapy do całkowitego sukcesu czasami jest tylko pół minuty.... Schodzimy w 1h. Jemy w Motoreście i wracamy. Docieramy pod Morawicę. Tu śpimy w superhotelu przy stacji benzynowej za 160 zł z superwypas śniadaniem. Rano dalej do Wawy. Do domu docieramy przed 12. Pola do szkoły , Ania do pracy , Genek spać. Koniec wyjazdu. Kontynuacja wkrótce.
PS. Dołożyłem jeszcze 3 zdjęcia z pierwszego wejścia Poli na Lackową w maju 2014r.