02.05.2016
Cud dzień prawie cały spędzony razem.
Najpierw żółtym na przełęcz za Hromowym, potem czerwonym grzbietowym z godzinę do zejścia z Południowego Grunia żółtym do schroniska na Gruniu. Warunki czasami zimowe , śnieg po kolana , mgła , wiatr , potem deszcz. Zejście z Gruni bardzo strome i śliskie., natomiast zejście do schroniska poprowadzone na totalny rympał – ślisko i stromo i tak z 500 m w dół. W schronisku pyszne jadło. Potem niebieskim z godzinkę do Stefanowej. Tu czyha na nas dziad w chacie Murań. Zachęca buteleczką , kusimy się. Zostawiamy graty i na lekko idziemy żółtym do Dier – jednej z większych atrakcji tych okolic. Diery dzielą się na dolne , nowe , górne i ponadgórne – Tiesna Rizna. Nam siły starcza na górne – chyba najciekawsze. Asekuracje , łańcuchy , drabiny , wąwozy i tak z godzinę. Fajne , choć czasami po deszczu niebezpieczne. Ale nikt nie popuszcza, choć część zawraca. Całą drogę do styku z zielonym na Palecznicy pokonują tylko Agata i Genek. Wracamy do noclegu. Nasz szef szykuje super kolację. Oprócz nas w kwaterze jest tez kilku faszystów , co korzystają z uroków wolnostojącej bani, gdzie można się pluskać w wodzie podgrzanej na ognisku rozpalonym pod banią. Genek nie pęka i włazi do bani z faszystami pijąc wodę za frojndszaft i mir, bo faszyści są z NRD.
03.05.2016
Host dal śniadanie , browary i skasował nas po 40 euro. Nieźle, ale widoki na Wielki Rozsutec – czyli najpiękniejszy szczyt Słowacji miał wspaniałe. Wypić tez sporo wypiliśmy.
Potem już prosto. Ze Stefanowej busem za 2 euro do Zyliny. Tu Anton, Tadek i Asia wsiadają w pociąg i walą na Katowice. Reszta w pociąg i do Streczna. W Strecznie w talarkową audycję i do wawy. W drodze specjalnie nic się nie dzieje. Nawet korka nie ma. O 23 melduje się na Stegnach.
Wyjazd znów udany ze 60 GOT zdobyte, ale nie o GOT-y tu chodziło znów…
Następny wyjazd w listopadzie , tym razem chyba Niskie Tatry.