Spotkaliśmy sie o 10:30. Pola cała i zdrowa. Dała radę. Nawet dwa dyplomy dostała - myśleliśmy że za zwycięstwo w slalomie. Okazało się że jednak jeden indywidualny za najładniejszą pracę plastyczną ,a drugi zespołowy za najbardziej czysty pokój.
Pola zimowisko zaliczyła bezproblemowo. Podobało jej się , a to i dobrze , bo w wakacje jedzie na 3 tygodnie.. O tym jak dzieci podróżujące z rodzicami zaczynają wyjeżdżać same i co z tego wynika jeszcze będzie pewnie nie raz słychać. Jakoś radę daliśmy, choć łatwo nie było. najgorsza to ta cisza i widoczny brak dowódcy w grupie...
Poli ekipa wraca do wawy, my na narty. Kupujemy pięciodniowy karnet po 370 zet , Pola za free - bo mimo że ma ponad 120 cm , to jednak mieści się pod bałwanem robiącym za pomiar wysokości dziecka. Karnet żre nie tylko na Banię , Kaniowkę , Litwinkę i Kotelnicę ale również na Jurgów, Koziniec , Szczawnicę i Kluszkowce oraz Bachledową Dolinę w Słowacji. Tym sposobem do dyspozycji jest ze 60 wyciągów. To max w Polsce na jednym karnecie i tak powinno być by konkurować z Alpami lub Chopokiem.
Warunki wymarzone słońce , +6 , mało ludzi , darmo parking , piwo 6. Pola naprawdę mocno się podciągnęła w technice zjazdowej na tym zimowisku. Ledwo dajemy radę za nią nadążyć. O 17 koniec. Na dziś starczy. Szukamy jakiegoś noclegu. W Białce nie chcemy , bo komercha wybieramy okolice zalewu czorsztyńskiego. Pada na pensjon Pani Krysi w Falsztynie. Od Białki jakieś 25 kilosów , a cena 80 zł od pokoju. W Białce podobny kosztuje min 160. Cisza i spokój , mili gospodarze. Zjadamy pyszny obiad w Hajduka pod zamkiem w Niedzicy i na dzis wrażeń starczy.
Acha jeszcze jedno. Poli tak sie spodobała kwatera u Sorosa na ktorej spędzała zimowisko że powiedziała że jak dorośnie to też będzie hotelarką.