Do naszego hotelu ma dziś przyjechać grupa na weekend sylwestrowy i zając go na wyłączność. Musimy się zwijać. Znów jedziem w drogę , znów nie dokąd dojedziemy i gdzie będziemy spać. Myślimy o nartach w Pecu - czynny jest jeden wyciąg. Pojeździmy na nartach a potem zobaczymy co los da. Jedziemy przez Przełęcz Okraj. na przełęczy jest ciekawe schronisko PTTK składające się z dwóch stojących obok siebie budynków: w jednym się je , a w drugim się śpi. A zatrzymamy się na głupa , może będzie coś wolnego. No i jest wolnych 5 miejsc w pokoju siedmioosobowym , z tym ze trzeba kupić pakiet żywnościowy , co będzie nas kosztowało 630 zł za dwie noce , w tym sylwester z imprezą. Targujemy się i schodzimy do 420 zł , za dzisiejszą noc po 30 zł od osoby tylko nocleg , a za jutrzejszą po 120 zł dorosły i 90 Pola - za pełne wyżywienie i imprezę sylwestrową. Nie mamy tyle złotówek , nie można płacić kartą , trzeba płacić koronami znowu targując się o kurs wymiany. Generalnie w takim jeżdżeniu od kraju do kraju najgorzej wychodzi wymiana kasy. Jak jesteśmy na Czechach nie mamy koron , jak jesteśmy w Polsce nie mamy złotówek... Oceniam że około 5% kosztów wyjazdu poszło na wymianę waluty po niekorzystnych kursach.
Mamy przywilej wyboru 3 łóżek w pokoju , bo wszystkie póki co są wolne. A to OK. Zostawiamy część gratów i jedziemy dalej. Przełęcz Okraj to najwyżej położone polskie przejście graniczne ma ok. 1020 m npm. Stąd prowadzi najprostszy polski szlak na Śnieżkę. Może skorzystamy?
Niestety do Pecu nie dojeżdżamy - policja zatrzymuje nas na 4 km przed metą. Jest pełno turystów i nie ma gdzie parkować - musimy samochód zostawić tu i dalej albo iść z buta albo czekać na ski-busa. Na wyciągu czeka się podobno godzinę lub dwie. Cóż robić. Idziem z buta. Narty zostają w bagażniku. Może wjedziemy w takim razie na Śnieżkę. Nie , nie wjedziemy. Gondolka ma przepustowość 250 osób na godzinę a do kasy czeka w kolejce 400 osób... Uuu to kibel. A jeszcze parę dni temu wyciągi były puste. Widać sylwester to sylwester. Trudno nie ma Śnieżki będą bobsleje i zwiedzanie Pecu. To naprawdę malutka mieścinka - mniejsza od Korbielowa... Parę knajp i jakiś kosmiczny około dwudziestopiętrowy hotel-wypas. Knajpy z wolnymi miejscami szukamy z godzinę. W knajpie na obiad czekamy z godzinę. Nic tu po nas. Wracamy do schroniska.
W schronisku jest już prawie komplet biesiadników. Jest dziesięcioosobowa grupa trzydziestolatków z Wrocka , jest dziesięcioosobowa grupa pięćdziesięciolatków z Łodzi , jest młode małżeństwo z dwójką dzieci: 3,5 roku i 3 miesiące. O Ci są super. Już samo to , że w trzymiesięcznym dzieckiem śpi się na sylwestra w górskim schronisku budzi szacunek. W trakcie rozmowy okazuje się , że wczoraj ten maluch zaliczył Śnieżkę. Super. Rodzice - zapaleni podróżnicy z tym że głównie po Polsce. kajaki , rowery , narty , biegi na orientacje , maratony z wózkiem - to ich hobby. O to super. gadamy do późnej nocy. Pola ma wreszcie koleżankę do wspólnej zabawy , no i jest też trzech chłopaków takich po 10 lat - wnuczków tych pięćdziesięciolatków, ale chłopaki wiadome trzymają ze sobą. Dziewczyny są dla nich za młode...