Rano zostawiamy garby w schronisku i idziemy na lekko najciekawszym w okolicy szlakiem , czyli Bila Opava. Jest to rezerwat obejmujący ciasną i głęboką dolinę Białej Opawy wraz z jej skałami i wodospadami. W dół schodzimy ponad rzeką niebieskim , a w górę wracamy wzdłuż rzeki – żółtym. Całość zajmuje nam 3 godzinki. Szlak jest naprawdę bardzo malowniczy – mostki , kładki , kamyki , wodospady , drewniane strome schodki. Wokół rzeka i wiatrołomy. Klimat OK.
W powrotnej drodze zahaczam jeszcze o Owczarnię , by zeksplorować grupę budynków tu się znajdującą robiąca za stację turystyczną – stacja zacna – stacja górna 1440. Trzeba będzie w zimę ją nawiedzić.
Mimo ostrzeżeń obsługi Barbórki na Pradziada idziemy na rympał łamiąc tym samym lokalne przepisy i narażając się na pokutu. Na szczęście nikt nas nie łapie i ok. 30 min jesteśmy na szczycie.
Wieża widokowa jest czynna i za 80 Kc wjeżdżamy windą na punkt widokowy położony jakieś 72 m powyżej gruntu / cała wieża ma wysokość 162 m – co łącznie z wysokością Pradziada tworzy 1653 m npm , czyli wyżej niż Śnieżka z zabudowaniami. /. Szczyt wieży to tym samym najwyższe miejsce w Czechach. Z wieży są super widoki i nawet udaje nam się jeszcze nimi zachwycić. Widać np. ścięty szczyt Dlouhe Strane 1353 robiący za górny zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej o mocy 650 MW / najmocniejsza w Polsce – Żarnowiec ma 800 MW /. Elektrownię można zwiedzać np. jeżdżąc na rolkach lub kolobiezce wokół górnego zbiornika – jest to jeden z Siedmiu Nowych Cudów Czech. Z wieży widać też 3 wiatraki postawione tuz obok elektrowni pięknie niszczące widok , mimo iż nie działają.
Oprócz wieży na szczycie jest knajpa , stacja meteo , kamień graniczny z 1721r oraz pomnik austriackiego XIX- wiecznego kompozytora Engelsberga , czyli Eduarda Schoena.
Tego już jednak nie oglądamy , gdyż walimy dalej znowu bylejak na rympał w dół do schroniska Svycarna 1304 leżącego na zboczach Małego Dziada. Jest to podobno najstarsze schronisko w okolicy założone w drugiej połowie XIXw. przez Szwajcara Johana Egertera , którego narodowości zawdzięcza swoją nazwę. Początkowo mieliśmy tu tylko zjeść obiad i iść dalej, ale klimat tego miejsca powoduje , że zostajemy tu na noc. To jest prawdziwe schronisko , a nie jakieś hotele typu barbórka , czy Chata Jirzego na Seraku. Obsługę stanowi dwóch bardzo sympatycznych Czechów, którzy wiedzą co to znaczy Polak w schronisku , więc nie przeszkadzają nam imprezować do późnej nocy. Drogi tu browar – 45 Kc / normal było max 30 Kc /. Przed schroniskiem stoi nowa drewniana dzwonnica stanowiąca pomnik poświęcony Ludziom Wielkich Gór. Nocleg po 300 Kc.
Tego dnia przeszliśmy ok. 6 km + wycieczka Białą Opawą.