Niedziela 24.05.2015 Nekso – Sandvig
W spokoju i ciszy udało nam się przespać 13 godzin. Wstaliśmy przed 10. Oczywiście Pola wstała przed 8, ale dwie godziny po cichutku się bawiła w końcu namiotu układając motyle – nalepki.
Szykujemy śniadanie na trawie. Świeci piękne słońce. Oglądamy stojący tuż obok wiatrak i jedziemy na północ. W Bolshavn skręcamy w lewo by obejrzeć Lousienlund, czyli takie kamienie ustawione w krąg jakieś 1200 lat temu. Potem do Ostermarie w sprawie ruinek XIII wiecznego kościoła. Potem Osterlars – popas pod sklepem i wizyta w kościele św. Wawrzyńca – jednym z czterech kościołów rotundowych , z których słynie Bornholm. Ten jest podobno najstarszy. Wieje niemiłosiernie. W dół do Gudhjem – miłego minimiasteczka – przepięknie położonego nad morzem otoczonego zewsząd wzgórzami. Klimat przypomina Hiszpanię lub Włochy. Pełno tu ludzi – pełno to znaczy człowiek raz na godzinę, choć tu akurat jest jakiś zlot fanów muzyki i po mieście krąży ze 30 aut z pijanymi gimbusami.
Jemy obiad czyli słońce nad Gudhjem – podstawowe danie na wyspie: dwa kawałki wędzonego śledzia na czarnym chlebie z rzodkiewką , sałatą , surowym żółtkiem i cebulką. Ania kosztuje dla odmiany wędzonego łososia z miodomusztardą. Cena tak 60 – 70 DKK za porcję. Najeść tym się nie da, ale spróbować trzeba. Szwedzki rybny stół – 125 DKK może spróbujemy jutro: płacisz i jesz ile chcesz. Pedałujemy dalej: Hellingsdomkliperne – święte skały są jakieś 4 km dalej na N. To niesamowite klify po 12 – 15 metrów wysokie skały. Chodzi się po schodkach i drabinkach. Bardzo fajna akcja. Jakieś 3 km dalej jest najwyższy wodospad na wyspie , ale do niego nie jedziemy , bo jest podobno tylko na wiosnę lub po dużych deszczach. Ani trafia się koń , Genkowi trafia się syrena. Pola się wywala na szutrze. Dostaje czekoladę i zadowolona jedzie dalej. Wie , że słodycze to najlepsze lekarstwo na wszelkie rany. Stamershalle to skupisko głazów z czasów ok. 1000 BC – śliczne widoki na morze i piękny brzeg. Tejn – to miły porcik z dobrym sklepem. Tu kupujemy wyżerę w postaci dań na grilla i zjadamy to na sucho na ławce pod sklepem. W takim słońcu – to pycha. Sklep jest w każdej wsi i czynny jest codziennie do 18 lub 19. Parę km dalej jest Allinge z ciekawym kościołem oraz monumentem ku pamięci radzieckich żołnierzy , co podobno walczyli tu z faszystą. Żadnej walki nie było. Niemcy tu stacjonujący mieli poddać się aliantom , ale Ci zapomnieli o Bornholmie i wyspę zdobyli Sowieci i stacjonowali na niej prawie rok, kontrolując ruch na Bałtyku.
Nasz camping jest w Sandvik jakieś 2km dalej. Dobijamy tu na 21. Nocleg po 75 DKK od dorosłego i 45 DKK za childa. Dusz – 1 DKK za 40 sekund. Musimy kupić campingkartę , bo mamy jakąś nieaktualną – ważna 1 rok kosztuje 110 DKK. Żre darmowe Wi-fi , jest gaz , kuchenka , sala TV, nawet freeshelf z zupką krewetkową. A to OK. Wybory wygrywa Duda – pierwszy raz w życiu nie głosowałem…i poszło w PiSdu. Pola pada o 22:45. Ania wyciąga wiśniówkę. Takich dobrych nalewek jak teściu nie robi nikt… Dziś przejechaliśmy 41 km. Jak Pola to pokonała w tym wypiżdżaju nie wiem… Dania nie jest płaska…. Jutro walim do Ronne.