Piątek 22.05.2015 Warszawa – Nekso
Pola z przedszkola wróciła o 17:30 , zjedliśmy obiad i zaczęliśmy się pakować. O 19 wyszliśmy na przystanek i 522 + 523 zawiozło nas na Zachodni. O 20:15 start. Autobus pełen. Trafili się na szczęście rodzinni podróżnicy co z dwulatkiem wracali z Dubaju. A że byli też w Tajlandii i Australii , więc do Bydgoszczy było o czym gadać. Trzeba podróżować z dziećmi po świecie , im wcześniej tym lepiej.
W Bydgoszczy bus się trochę przeluzował i do Kołobrzegu nawet udało się te parę minut snu złapać.
Sobota 23.05.2015 Nekso - Swaneke
Z dworca 20 minut z buta do portu i o 6:30 się meldujemy na katamaranie typu Jantar. Odprawy żadnej nie ma - żre Schengen. Statek – wypas. Ludzi full. Około 10% to rowerowicze , reszta to kuracjusze. Płynie się ponad 4,5h. Gdyby nie Pola to byśmy ten przespali , tak się udało połowicznie. Pogoda OK: nie pada ,świeci słońce , wieje wiatr.
W Nekso trafiamy do wypożyczalni rowerów – jakieś 500 m na wprost od miniportu. Tu od miłego pana wypożyczamy dla mnie rowera czarnego + przyczepka na garby , dla Ani wypasa – czerwonego , dla Poli niebieskiego 21 - calowego. Na tydzień wychodzi taniej niż na 5 dni ,czyli po 240 DKK rower , 200 DKK za przyczepkę. Kaucji nie ma , tylko spisują z paszportu. Walim w stronę Swaneke. Nie mamy dużo siły. Nie dotyczy to Poli zachwyconej nowym dużym rowerem. W Arsdale oglądamy wiatrak , jeden z jedenastu jakie są na wyspie. Wjazd niestety 20 DKK , oglądamy z zewnątrz. Mijamy piękne pola w kolorze żółci , malownicze wzgórza , super widoki na Bałtyk. Jacyś faszyści ćwiczą eskimoski – nawet nieźle im to wychodzi. Dobijamy do Swaneke – najmniejszego miasta Danii – ok. 1200 osób i położonego najbardziej na wschód. Tu oglądamy stary kościół i zasiadamy na rynku , by napić się piwka z lokalnego browaru. W browarze kosztuje 69 DKK , czyli trochę drogo , w sklepie naprzeciw 21 DKK , czyli też nietanio , ale kupić trza. Pyszny pilsener mi się trafił. Kupuje jeszcze na deser jakieś standardy po 11 DKK , najtańsze typu Pokal kosztuje 4,5 DKK za puszkę 0,33l. Te będę pił już od jutra. Pola raczy się zielonym groszkiem , Ania bananami. Ceny tak 2x Polska, drożej tu o jakieś 50% niż na Jutlandii.
Swaneke jest bardzo urokliwe , pyszne parterowe domki kryte strzechą , z pruskim murem i pobielanymi ścianami, mili ludzie , pusto , powoli , leniwie. Oglądamy jeszcze ze 2 wiatraki i niesamowitą wieżę ciśnień – autorstwa tego samego zawodnika co opera w Sydney i idziemy spać na polu tuż za miastem. Pole jest otwarte, ale obsługi nie ma i nic nie działa. Trudno będziem spać za darmo. Umęczeni jakoś jesteśmy. Padamy przed 21. Dziś przejechaliśmy 12 km.