25.12.2014 Tissa – Tangalle
Zbieramy się z wolna, bo nastój świąt wciąż trzyma. Właściciel kasuje po 3000 LR nagania jakiegoś tuk-tukowca i odwozi nas nim na dworzec. Tu od razu trafia się bus do Matare po 150 LR i po 2,5h jesteśmy w Tangalle. Pada oczywiście straszliwie tak jak dzień i dwa dni wcześniej. Mamy namiar na Piotra i Kasię , których poznaliśmy w Dambulli i którzy tu od kilku gdy czilautują oglądając wędrówki żółwi wyklutych na plaży do morza i smakując dania lokalnej kuchni. W ich bungalowowej knajpie tuż przy oceania spędzamy 6 godzin. No bo co tu robić innego jak pada i pada. Pijemy i pijemy , jemy i jemy. Pierwszy dzień świąt BN minął po katolicku. Znajdujemy nocleg 2 domy na wschód po 2000 LR – standard podły , ale na te warunki pogodowe starczy. Do plaży mamy 10 metrów , jest ona po drugiej stronie mało ruchliwej ulicy , kąpać się w takiego lejwodę ciężko , fale są konkretne tak po 3m h w porywach. Imprezujemy dalej już u nas. Jutro bierzemy tuk-tuki i walimy do Mirissy po drodze oglądając lokalne atrakcje , no bo co innego w taki deszcz można tu robić….