10.10.2014
Warszawa – św. Katarzyna
Pogoda zachęca do weekendowych wycieczek, Pola bierze dzień wolnego od przedszkola i wyjeżdżamy krokodylem w Góry Świętokrzyskie. Bilet na KM do Skarżyska kosztuje dla naszej trójki 50 zł. Rowery za free. Jedzie się z przesiadką w Radomiu dobre 3 godziny.
Wysiadamy przed 14 i kierujemy się do Rejowa, przejeżdżając przez 80 – letnie osiedle kamiennych domów z kamienną szkołą przeznaczoną dla dzieci rodzin kolejarskich znajdujące się w okolicach stacji Skarżysko – Kamienna Zachodnia. W Rejowie jest piękny zalew na Kamionce oraz Muzeum im. Orła Białego, w którym można obejrzeć sporo samolotów , czołgów , kutrów i innego żelastwa produkcji głównie ZSRR. Fajne to, a obiektów ma z 50. Wjazd 6 zł – dorosły , dziecko – za free. Pyszną drogą przez las docieramy do Suchedniowa. Tu zjadamy obiadek w starym młynie znanym jako miejsce pobytu Gustawa Herling – Grudzińskiego. Z tyłu urokliwy staw. Do Michnowa ostry podjazd , ale potem z górki przez Wzdół Rządowy wprost do Bodzentyna. Robi się już ciemno , więc czasu na obejrzenie ruin zamku nie ma. Znowu parę km podjazdu pod Psarską Górę i do św. Katarzyny lekki zjazd. Robimy zakupy w lokalnym sklepie i próbujemy znaleźć nasz nocleg. Niestety GPS kieruje nas nie do tej kwatery co trzeba. Nasza jest jakiś kilometr dalej. Kończy się asfalt. Wjeżdżamy w jakieś pole. Błoto , magma. Pola prowadząc rowerek wpada w błoto tak , że jej lewy but zostaje w magmie. Płacz Poli. Desperacja mamy. Buta udaje się wyciągnąć , ale drogi do kwatery nie widać. Straszliwa mgła. Widoczność max 3 metry. Latarki nic nie dają. Ania desperuje się już nie na żarty. Nie wiadomo jak dymić. Afera. Udaje się jakoś cudem opanować sytuację i odnaleźć drogę. Za 2 minuty jesteśmy na miejscu. Śpimy za 8 dych bez śniadania w Grabowie jakieś 1,5 km od św. Katarzyny.