11.10.2014
Św. Katarzyna i okolice.
Startujemy o 11 z ambitnym celem dojechania do Nowej Słupii przez św. Krzyż z powrotem przez Bodzentyn. Podjeżdżając pod Krajno dostrzegamy znak prowadzący do Parku Miniatur.
Nic o tym nie słyszeliśmy , szybko sprawdzamy w necie co to za cudak. Wygląda na OK. Zjeżdżamy 800 metrów w bok i już wiemy, że do Nowej Słupii nie dojedziemy. Park jest naprawdę wypasiony. Miniatury w skali 1:25 , tylko Bazylika św. Piotra w skali 1:13 / podobno największa w Europie /. Obiektów jest z 50 z całego świata. Bardzo przyjemnie wykonane , ciekawie opisane, Poli się podobało. Oczywiście wieże WTC w skali 1:25 mają po prawie 17 metrów wysokości , więc nie są to takie małe miniaturki…
Oprócz miniatur są tu też inne atrakcje: mini trasa narciarska z wyciągiem – czynna oczywiście jak jest śnieg , park linowy , dmuchańce , skakance, kino 6D, itp. cudaki. Wjazd 20 zł dorosły , 10 dziecko + dodatkowo za atrakcje.
Zeszło nam się ze 3 godziny. Podjechaliśmy na punkt widokowy na górce skąd kontemplowaliśmy panoramę okolic Kielc. Podjechaliśmy do Kakonina , milutkiej wioski położonej tuz pod Parkiem narodowym , gdzie zobaczyliśmy dwustuletnia drewnianą chałupę ze stylową miniknajpą i sklepem spożywczym obok przy którym miejscowa elita intelektualna prowadziła ożywioną dyskusję o wyższości browaru nad innymi trunkami. Zawrotka przez Bieliny Poduchowne i powrót do Katarzyny przez Górno.
W Krainie udaje nam się załapać na lokalne Święto Ziemniaka. Polega to na tym , że pali się ogniska , je darmowe kiełbaski z grilla , pije darmową wódkę i tańczy do upadłego przy muzyce Boysów i innych temu podobnych ludowych kapel. Bardzo lubię takie klimaty , ale trza walić dalej bo już się ściemnia.
Obiadokolację jemy w PTTK-u. Odwożę dziewczyny po kwatery i wracam do knajpy oglądać meczyk. Ogrywamy faszystów 2:0. To cudowna wiadomość na zakończenie tego udanego dnia. Słońce świeciło dziś pięknie.