Sejny – Wilno
Z uwagi na mecz wstawało rano się ciężko. Wylegliśmy dopiero po 12. Granica z Litwą w Ogrodnikach pusta , jedziemy bocznymi drogami na Merkine, Varene, Ejszyszki, Sołeczniki do Miednik. Okolice śliczne, jeziorka , lasy i kompletna pustka – ruch minimalny. Wioski opustoszałe , miast brak. Niestety pada cały dzień do tego Anię boli brzuch , więc groza wisi w powietrzu. W Ejszyszkach nie ma co jeść , ani jedna knajpa nie jest otwarta, W Sołecznikach trafiamy na jakiś bar na tyłach supermarketu – jedzenie podłe, obsługa i klientela też. Tu są klimaty polskie – prawie 80% mieszkańców to Polacy, ale napisów wokół po polsku brak , choć polski język się słyszy co chwila. Jakoś nie mamy humoru. Do tego te drogi , co chwila trafia się jakaś tarka po której nie da się jechać szybciej niż 30 km/h. W końcu docieramy do Wysokiej Góry – celu naszego dzisiejszego dnia. To najwyższy szczyt Litwy , ma niecałe 300 m npm i jest najwyższym szczytem Litwy od około 8 lat. Wcześniej za najwyższy była uważana leżąca jakieś 500 m obok Góra Józefowa. Po dokładnych pomiarach z użyciem GPS okazała się jednak, że Góra Auksztocka jest o prawie metr wyższa i to ona jest w KGE.
Wejście banalne. Z drogi Turgeliai – Medininkai zjeżdża się w lewo jakieś 2 km przed Medininkai przy znaku drogowym wskazującym na oba te wzgórza. Po około 1 km jazdy jest Góra Józefowa jakieś 20 metrów od drogi, a po następnym 1km jazdy jest Wysoka Góra jakieś 200 metrów od drogi. Można iść też na skróty , wtedy jest z 500 metrów bliżej. Teren jest dobrze oznakowany – UE dało kasę. Są kamienie , jakieś rzeźby , a nawet z dziesięciometrowa drewniana wieża widokowa. Niestety cały czas pada, co psuje humor. Pola śpi, a Ani nie da się wywlec z elfa. Moknę sam.
Tak czy siak najwyższy szczyt Litwy zdobyty. To już 12 klejnot w KGE. Hurra!!!. Mieliśmy jechać do Ignalina przy pięknych jeziorkach, ale pogoda nas zniechęca. Jedziemy do Wilna. Pierwszy hotel to nasz hotel. Pada na Amicus za 170 litów. Drogo, ale nikt nie ma siły szukać czegoś tańszego. Jemy jeszcze pyszny obiad na kolację i padamy. Jutro walczymy dalej. Deszcz podobno ma odpuścić.