Diekirch – Larochette – Mersch –Luksemburg – Gravenmacher
Ile kosztował nocleg tego się nie dowiemy , bo rano recepcja chyba też była nieczynna. Szukałem w mieście z godzinę gazu do butli, bo się skończył, ale oczywiście nigdzie nie znalazłem. Podobnie jak Wi-Fi.
Pojechaliśmy do Larochette jakieś 20 km dalej. Tu pozwiedzaliśmy ruinki wielkiego zamczyska na górze , poszukaliśmy gazu i WiFi i pojechaliśmy dalej jakieś 20 km do Mersch. Tu zobaczyliśmy jakąś samotną wieżę, pomnik jakiegoś wężosmoka, zamek przerobiony na ratusz , poszukaliśmy gazu i WiFi i pojechaliśmy doliną 7 zamków. Niezbyt nam się ona podobała , padał deszcz i nie wychodziliśmy z elfa. Jeden zamek to kompletna ruina , jeden to jakiś prywat , 2 nam się nie podobały , a 3 nie znaleźliśmy , bo jechaliśmy inną drogą.
W stolicy Luksemburga , czyli Luksemburgu gazu nie znaleźliśmy , Wi-Fi znaleźliśmy , ale zanikające i niewiele się dało z niego skorzystać.
Miasto ma około 200 tys. ludzi prawie połowę populacji kraju. Druga połowa to Portugalczycy, których w tym kraju pełno. Jest położone na bardzo wysokiej skale nad dwoma rzekami: Alzette i Petruse. Może i jest urokliwe, ale na nas wielkiego wrażenia nie zrobiło. Do zaliczenia w max 3 godziny. Trzy fajne place: d’Armes, Guillname i de la Constitution. Na pierwszym z nich ratusz i pełno knajp i sklepików, na drugim pomnik Wilhelma II , fontanna, stylowy hotel i bliskość do pałacu wielkiego księcia oraz katedry Notre Dame, na trzecim wielka flaga, pomnik ku czci zwycięzców wojny i bardzo rozległy widok na dolinę rzeki. Obok jeszcze jest Cytadela z pałacami sprawiedliwości i równie fascynującymi widokami. No i chyba tyle. Widać i słychać tu różnorodność społeczeństwa mówiącego wieloma językami.
Jedziemy kolejne 20 km dalej i docieramy do Gravenmacher tuż nad graniczną Mozelą. Śpimy na campingu za 13,5 euro. Noclegi i paliwo tu mają naprawdę tanie. Natomiast żarcie i piwko są drogie. Na polu 0,3 lokalnego z nalewaka kosztuje 2,10 euro. Jutro – Trewir , co poza tym jeszcze nie wiemy.