Hombergen – Maastricht – Gulper.
Spało się smacznie. Obudziło nas słońce. Sporo rowerzystów podjeżdżało obok nas nasycić się widokiem jeziorka. Poszliśmy na spacerek do zamku. Okazało się , że nazywa się Krickenbeck i został wybudowany w 1904 roku. Jest naprawdę stylowy , otoczony podwójną fosą , z pięknym ogrodem , parkiem i hotelem dla bogaczy. Trochę karmimy jeszcze kaczki i w drogę.
W Holandii wita nas wielki deszcz. Holandia wiadome: tulipany, deszcze , wiatraki , poldery , sery i rowery. Te ostatnie najbardziej podstępne. O mało co, a Ania by jednego przy zjeździe z ronda trafiła. Znamy Holandię dość dobrze. Byliśmy tu kilka razy. Głównie w Amsterdamie i Eindhoven , gdzie mieszkają nasi znajomi, których tym razem nie odwiedzimy, gdyż akurat są w Polsce. Jak Poli brakowało 3 miesiące do urodzenia, to byliśmy w Holandii ostatni raz.
Coś brakuje nam benzyny. Tankujemy gdzieś w miasteczku obok autostrady za 20 euro. Cena na autostradzie ok. 1,80 euro za litr , poza autostradą jakieś 1,70 euro/litr. Liczymy , że dalej będzie taniej.
W Maastricht parkujemy najpierw na miejscu dla pojazdów co ładują się prądem , potem na miejscu dla skuterów, w końcu na miejscu dla inwalidów. Z każdego nas skutecznie przepłaszają lokalsi wyganiając na parking podziemny , gdzie cena jest bardzo miła 1 euro za 23 minuty, czyli około 12 zł za godzinę. Drogie to zwiedzanie miasta.
Przestaje padać. W mieście tłumy walijskich autokarów i pięknie wystrojonych emerytów. Okazuje się , że na placu przy kościele św. Serwacego będzie wieczorem koncert jakiegoś wirtuoza smyczka o godności Andre Rieu.
Maastricht jest położone nad Mozą i słynie jako miejsce w którym podpisano traktat powołujący Unię Europejską. Ma ładną starówkę z trzema punktami odniesienia: placem przy kościele św. Serwacego z 950 roku, św. Jana z wielką czerwoną wieżą i renesansowym Domu Hiszpańskim z arkadami , placem z ratuszem w stylu monumentalnego klasycyzmu z XVIIw oraz placem przed bazyliką NMP z ok. 1000r. Wąskie uliczki pozbawione ruchu samochodowego i most św. Serwacego oraz fragmenty murów obronnych dopełniają całości. Jakieś 3 km na S są podobno bardzo ciekawe kamieniołomy św. Piotra , ale je olewamy i jedziemy na camping na wzgórzu Gulperberg , gdzie będziemy spali 2 noce. Noc kosztuje 28,5 euro, bo do standardu czyli namiotu , samochodu i dwóch osób musimy doliczyć ekstra Polę za 2 euro i ekstra taksę turystyczną za 2 euro/os. Jest tu sklep, knajpa, 2 baseny i plac zabaw , więc Pola będzie miała jutro co robić. Ania będzie prać i sprzątać , ja będę pracować, a słońce będzie świecić.