Dziś dzień łącznikowy. Chodzi o to, by dostać się pod Śnieżkę najlepiej do Śląskiego Domu. Wychodze o 10:30. Do przełęczy Karkonoskiej idę 3:40 oczywiście w śniegu po kolana, na szczęście szlak jest dobrze przetarty i prawie się nie zapadam. Oglądam formacje skalne: trzy świnki i twarożnik , wieżę RTV na Śnieżnych Kotłach. Śnieżne kotły – rewelacja przepaść ze 300 metrów miejsce startu w cywilizację śmierci dla co najmniej kilku śmiałków , w myśl zasady: co ja nie podejdę. Nawisy śniegu mają po kilka metrów i nie wiadomo, gdzie się zaczynają – wiadome , że za terenem wygrodzonym łańcuchem więc kto dalej odejdzie od łańcucha ten wygra. Wygraną odbiorą spadkobiorcy…
Trawers Wielkiego Szyszaka spokojny z drugiej strony niż wynika z mapy , jest zimowa trasa wytyczkowana. Generalnie – całość trasy aż do Śnieżki jest wytyczkowana. Potem jeszcze kilka szczycików , przełęcz Petrovka z nieistniejącym czeskim schroniskiem , trochę asfaltówki i przełęcz karkonoska. Tu jest polskie schronisko Odrodzenie i czeskie Spindlerova Bouda. Zjadam knedle , popijam piwkiem z Broumov desatka czapovana za 50 Kc , korzystam z dobrodziejstw darmowego Wi-Fi i walę dalej aż do Śląskiego Domu 2:50h. Do drodze nic ciekawego: spotykam czeskich narciarzy , w ogóle na szlaku spotykam samych Czechów o są i Polacy z dwójką dzieci 6 i 9 lat walą do Odrodzenia i jakoś nie chcą uwierzyć w to , że będą tam dopiero za 2 godziny. Być może już po zmroku. Widać harpagany.
W Śląskim Domu jestem o 18:30. Jakaś nie miła atmosfera , klimat też żaden , widać kolejny quasihotel górski nastawiony na minimalizację SPBT. Piwo 8 zet , gulaszowa 12,50 , nocleg 30, zasięg tylko Vodafone CZ na szczęście ratuje ich bezpłatne Wi-Fi.
Cały dzień lampa z 20 stopni. Śniegu z metr , więc cały jestem spalony. Warunki super. Bardzo fajna trasa. Jedna z lepszych w PL. Jutro Śnieżka
Droga na Śnieżkę zajmuje 30 min i jest dość oblodzona w górnej części. Na szczycie jest sporo budynków, w tym najbardziej charakterystyczne Obserwatorium Astronomiczne odbudowane po katastrofie budowlanej z 2009r. W obserwatorium na dole jest knajpa, w której można się napić czeskiego piwka. Piwko jest również dostępne w dwóch obiektach po stronie czeskiej, jakieś budzie – typu poczta i górnej stacji wyciągu z Pecu wszędzie po ok. 8 zet. Natomiast winko jest dostępne w zabytkowej kapliczce św. Wawrzyńca z XVIIw , ale tylko w czasie mszy i tylko dla gospodarza. Śnieżka należy do Korony Gór Europy – jest najwyższym szczytem Czech oraz najwyższym szczytem Sudetów. Dojść można tu głownie z Karpacza w czasie poniżej 3h. Poza tym ze Szrenicy tak jak ja lub z przełęczy Okraj czyli przeciwpołożnie. Widoki ciekawe , akurat nie było mgły, która jest tu prawie 300 dni w roku. Wiatr był do 40 km/h – też nie za duży jak na śnieżkowe możliwości , gdzie wiatr potrafi wiać 250 km/h. Zejście 20 min. Dalej idę przez schroniska Strzecha Akademicka i Samotnia do Kościółka Wang, a stamtąd do busa przy Łomnicy. Strzecha Akademicka podobna do Śląskiego Domu – bez klimatu , natomiast Samotnia – miejsce kultowe , położone przepięknie nad Małym Stawem z niesamowitym widokiem na Kocioł Małego Stawu. Tu naprawdę można zapomnieć o świecie lub spotkać jakiegoś wielkiego himalaistę.
Wang – też jest niasamowity żywcem przeniesiony z Norwegii , jedyny tego typu obiekt w promieniu 1000 km. Busikiem jadę do Jeleniej Góry, a ze mam jeszcze ze 3h do pociągu to idę sobie trochę pozwiedzać to miasto, a temperatura +21 stopni na początku kwietnia robi wrażenie i zachęca do snucia się. W czasie wojny miasto nie uległo większemu zniszczeniu. Jest naprawdę dobrze utrzymane , szczególnie rynek. Pełno tu ciekawych obiektów , typu kamieniczki , ratusz , bramy , wieże, kościoły , w tym Podwyższenia Krzyża św. ze świeżo odrestaurowanym lapidarium wokół. Czas jednak goni wsiadam w pociąg i wracam.
Dołożyłem jeszcze fotę ze Śnieżki z 2003 roku.