22.12.2013 Akaba – WadiRum
Wstaliśmy o 5:30. Na dworcu byliśmy o 6:30. Kawy z kardamonem nie da się pić. Taxiarze mówią , że busa nie będzie , jak przyjechał mówią , że odjedzie za godzinę. Trafił się znajomy Czech. Bus odjechał o 7:15. Kosztował po 2 JOD , niestety jechał tylko po pierwszej krzyżówki , choć się zaklinał , że będzie jechał do drugiej. Stopujemy. Podjechał po 10 minutach jakiś wojak wziął za 2 JOD/3os do Visitor Centre. Bilet 5JOD/os ; Pola za free. Do wsi jest jeszcze jakieś 6 km. Po ok. 20 minutach podjeżdża pick-up z dywanami. Ania i Pola do środka. Ja i Martin z plecakami na pakę. We wsi poza resthause nie ma nic do spania. Tu można spać tylko w trolerskich namiotach. Martin tak robi. Nam trafia się jakiś lokals, Ma kwaterę za 30 JOD z kolacją i śniadaniem. Śpi się na materacach pod kocami w pokoju gościnnym, Ciepłej wody brak. Kibel typu narciarz. Gość oferuje objazdówkę swoim nissanem patrolem za 80 JOD. Schodzimy do 60 i jedziemy. Wracamy po 5,5h. Mieliśmy pierwotny zamiar iść z Polą na walka takiego z 25 km , ale objazdówki nie żałujemy. Zrobiliśmy ponad 100 km. Widzieliśmy niesamowite formacje skalne wyrastające tak do 700 metrów w górę ponad teren tworzący płaskowyż na wysokości ok. 1000 m. Jakieś 40 km stąd na S jest najwyższy szczyt Jordanii Umm Ad Dami 1854 , ale wejście na niego raczej jest nieosiągalne. Góry są tu bardzo trudne – istny raj na skałkowców – ścianki mają spoko po 300 metrów , w większości myślę że dziewicze. Formacje skalne układają się w labirynt kilkudziesięciu jak nie kilkuset masywów. Obejrzeliśmy w zasadzie wszystko co się dało łącznie z godzinnym przejściem przez kanion Burrah , wejściem na 2 skalne mosty , zbiegnięciem z czerwonych wydm piaszczystych i obserwowaniem zachodu słońca. Wieczór spędziliśmy z naszymi gospodarzami – rodzicami 2,5-rocznej Dalilah i 10-miesięcznej Burdii. Pola bawiła się z nimi cudnie , a my popijaliśmy cukier z herbatą. O 20 padliśmy. Jutro Petra.