Zjazd z Andrzejówki ostry, koło kamieniołomów mam prawie 50 km/h. Jadę dziwną drogą przez Rybnicę prosto, potem lasem do Glinek, dalej na Boguszów-Gorce. Tu zaraz za rynkiem zaczyna się podjazd znakowany górniczą drogą krzyżową. Podjazd ciężki i trudny, kamienisty, w sam raz na mtb, a nie na moje sakwy. Gubię gdzieś przednie światełko. Uff, jest Chełmiec ok 20 km od Waligóry i ok. 40 km od Sowy. Na Chełmiec prowadzi wiele szlaków pieszych i rowerowych. W zasadzie Chełmiec jest w granicach miasta Wałbrzycha..
Trzy szczyty z kgp w jeden dzień zaliczone. Z tym Chełmcem, to jest kompletna pomyłka. W kgp powinna być Borowa, bo jest 2 metry wyższa i ona jest najwyższym szczytem Gór Wałbrzyskich. Chełmiec podobno kiedyś mierzyli wraz z wieżą i podawali wysokość 869 npm, tyle mam w mapie. Chełmiec ma wielką antenę tv, antenę gps, nieczynne schronisko i krzyż milenijny na kształt słupa energetycznego wysokiego napięcia. Borowa nie ma nic....
Zaczynam wierzyć w to, że można zrobić 6 szczytów kgp w 1 dzień i to tylko korzystając z roweru. Od Jagodnej przez Orlicę, Szczeliniec, Sowę, Waligórę do Chełmca, a może nawet i 7 bo i Skalnik albo nawet 10, jak ktoś wystartuje o północy z Kowadła i zaliczy przed Jagodną Rudawiec i Śnieżnik. Myślę że jest to max 250 km.
Z Chełmca do Kamiennej Góry jedzie się ok 12 km. Raczej w dół. Tu cienko z noclegiem, bo drożyzna: w Karkonoszach i Krokusie +100 zł/os. Pan Tadeusz nie dymi. Motam się z godzinę, w końcu jadę na Ptaszków. Jest nocleg w agroturystyka u Karoliny przy głównej drodze za 35 zet. Jest tv, nie ma ligi mistrzów: Legia odpada, 2 gole traci w 2 min, potem goni wynik, ale 2:2 to za mało.
Padam
Jutro Skalnik i Skopiec.