Nocleg w spa mi służył. Rano nie padało, tylko dla odmiany wiało. Na najwyższy szczyt Gór Orlickich po polskiej stronie wiedzie prosta szeroka droga spoko rowerem się wjedzie. Ja poszedłem z buta zielonym po ok. 40min szczyt. Szczyt jest ogarnięty przez Czechów: jakiś dziwny ostrosłup z nazwiskami trzech wybitnych osób, co weszły na Orlice: Szopen, prezydent USA Adams, a trzeciego nie pamiętam. Poniżej szczytu po czeskiej stronie wiata: tam cuda, mapy, info o najbliższej wsi w formie prospektu do wzięcia, ba nawet księga pamiątkowa i długopis, cuda panie ta Unia czyni. Aż dziw bierze że nikt tego w piekle nie spalił.
Widoki kiepskie. Szlak polski tylko zielony schodzę nim 30 min, zjadam u Hanki śniadanie i jadę dalej. Jest 12:30