Jagodna zdobyta moj opis trafil szlag gdzies w necie pisac drugi raz nie mam sily bo juz polnoc spie w zielencu gory bystrzyckie za mna jutro orlica i szczeliniec zaczelo padac na razie niegroznie.
Tekst uzupełniony: Rano naprawiam bagażnik roweru , bo się rozwalił na tych wertepach i wymaga mocowania sznurkiem i drutem , by nie tarł o koło , a i tak będzie tarł.. Pogoda wciąż piękna. Zjeżdżam do Międzygórza i dalej do Domaszkowa: 20 km w niecałą godzinę , pod górę w 3,5 cztery razy dłużej. W Domaszkowie przygotowania do dożynek.
Wybieram drogę przez Gniewoszów , to był błąd trzeba było jechać przez Porębę. Jazda przez Gniewoszów wiążę się z podjazdem na Jedlnik 746 m npm i zjazdem do przełęczy , jadąc przez Porębę byłoby kilka km krócej i ze 100m niżej. No cóż chciałem zobaczyć ruiny zamku Szczerba , ale są gdzieś daleko w lesie , zabytkowy kościół też jakiś taki nijaki.
Za przełęczą jadę dalej Autostradą Sudecką , ze 4 km dalej spotykam leśny dukt , myślę że dojdę nim na Jagodną 977 najwyższy szczyt Gór Bystryckich. Przypinam rower gdzieś do drzewa i idę ostro w górę. Docieram na jakiejś asfaltówki nowowykonanej co to za cudak pojęcia nie mam , na mapie tego brak , olewam drogę i idę dalej na szczyt na rympał przedzierając się przez straszliwe chaszcza docieram wreszcie na niego , ale to nie ten , za niski i brak info , że to Jagodna. Zamotałem się jednak. Muszę odpalić net i wynaleźć jakieś współrzędne Jagodnej o jakieś są wpisuje w gps , pokazuje około 1 km na N idę tam i znów trafiam na tę drogę asfaltową , przypatruje jej się baczniej i już wiem , że jest to niebieski szlak prowadzący od schroniska pod Śnieżnikiem przez przełęcz nad Porębą do schroniska w Spalonej. Szlak którym nie chciałem jechać rowerem , bo myślałem że jest ścieżką. Tymczasem jest to prawie dwupasmówka , prowadzi na szczyt. Tu się kończy. Na szczycie jest ambona , w ogóle pełno wokół tu terenów myśliwskich , acha to już wiem kto i po co wybudował te drogę. Jeszcze by znakować szlak umiał. Po stare znaki przy okazji wycinki drzew wyrzucił , a nowe dał na małych białych słupkach i to tak że ich nie widać.
Zejście do roweru już banalne. Straciłem dobre 30 min na tym zamocie. Jadę do schroniska Jagodna w Spalonej 4 km dalej. Schronisko przytulne, miłe, spokojne, wyciszające. Jem tu obiad i jadę w deszczu do Zieleńca. Najpierw ostro z góry , potem łagodnie wzdłuż rzeki i granicy czeskiej i podjazd do Zieleńca. Schronisko Orlica jest zamknięte, bo jakaś awaria, ale jest kartka, by zadzwonić w sprawie noclegu do Szarotki. Tak też czynię. Ok można spać , nawet za cenę schroniskową 40 zł/os. Dostaje wypas dwójkę z łazienką i TV oraz WiFi. Szarotka to lokalne spa. Zieleniec zimą żyje , latem jest pustawy. Nie chcę po nocy iść na Orlicę wolę iść do knajpy naprzeciw.