5 sierpnia – poniedziałek
Idąc z buta w kierunku Mauzoleum Ataturka , które chcieliśmy obejrzeć przed wyjazdem z Ankary wpadła nam koło dworca kolejowego reklama szybkich kolei łączących Ankarę z Konya. Poszedłem na dworzec – patrzę a takowy pociąg jest za pół godziny , bilet kosztuje 25 TL , czyli pewnie tyle samo co autobus. Kupuje , jedziemy. Do Konyi będzie ze 260 km. Pociąg pokonuje tę odległość w 110 min , średnia ponad 140 km/h , miejscami jechał 255 km/h zatrzymał się tylko raz – obsługa daje chusteczki , można kupić kawę za 1,5 TL , jest TV i klima – to lubię i ta cena ok. 42 zł za 260 km jazdy pokonane w luksusie w niecałe 2h. Brawo tureckie szybkie koleje!!
Konya robi wrażenie bardzo miłego , czystego , zielonego i przyjemnego miasta. Ma ok. 1,5 mln ludzi i leży na ok. 1000 m npm. Znajduje hotel Ankara po 70TL ze śniadaniem , klimą , TV , wifi itp. bajerami. Spać tu będziemy 2 noce. Pościel śnieżno biała , piżamka Poli też snieżno biała z tym że kolor pościeli to śnieg , który świeżo spadł w górach , a kolor piżamki to śnieg leżący z tydzień w centrum dużego miasta..
Zwiedzamy trochę miasto próbując znaleźć kolejkę głodomorów , bo zachód słońca tuz tuż. Stawiamy na Kultur Park. Tym razem pudło.. Jemy więc po pysznym donerze po 1,5TL , czyli tak 3 razy taniej niż w Polsce. Krążymy trochę po okolicznych bazarach i idziemy spać.