17 lipca – środa
Spało się dobrze , choć trochę ciął komar. Miejskim autobusem chińskiej produkcji z klimą za 0,40 lari/os do centrum Batumi. Słońce było piękne , więc dziewczyny na plażę , a ja szukać noclegu. Wg booking , hostels czy innych temu podobnych stron najtańszy nocleg miał kosztować 80 lari , a cena 100 lari to standard za 2 os. Tymczasem pierwszy napotkany obiekt zaoferował 2 wielkie pokoje z klimą , tarasem i ładnym wystrojem za 60 lari. Pranie też będzie , tylko póki co niewiadomo kiedy. Pewnie jakbym się trochę pokręcił to za 40 lari też bym znalazł – wybór hotelików jest naprawdę duży , największy chyba koło ulicy Braci Zubaszwili. Z naszego Meidan przy ulicy Gorgalidze do centrum lub do plaży jest max 10 min. Spać tu będziemy 3 noce.
Cztery godziny leżymy na kamienistej plaży z kiepskim zejściem do morza i wielkimi falami tuż przy brzegu , około 4 m od lądu jest już ze 2m głębokości. Plaża jest szeroka tuż przy mieście , ciągnie się kilometrami i jest zapełniona albo Rosjanami , albo sprzedawcami różnych towarów w cenach kilkukrotnie wyższych niż w sklepie 200 metrów dalej , skąd je kupują.
Słońce prażyło niemiłosiernie i straszliwie nas popaliło – oj ciężko będzie się poruszać w najbliższych dniach. Po plażowaniu zwiedzamy miasto. Jest zupełnie inne niż reszta Gruzji , znacznie bogatsze , czystsze , wyglądające jak europejski kurort. Kontrast z Kutaisi ,czy nawet Tbilisi przytłacza przepychem. Widzieliśmy m.in.:
- katedrę narodzenia NMP z końca XIXw. dawniej katolicka , obecnie prawosławny
- centrum handlowe Batumi Plaza – wyglądające zupełnie jak z Europy
- jakieś dwa pomniejsze kościółki – jeden z nich z ciekawymi malowidłami
- meczet z bardzo smukłym bielutkim minaretem / Adżaria – której stolicą jest Batumi jest okręgiem autonomicznym , w którym zamieszkuje mniejszość etniczna Adżarowie – lud tacy jak Gruzini tylko nieco inaczej mówiący i wyznający islam sunnicki – jest ich tu około 30%.
- starówkę z dzielnica turecką
- nową część miasta z bardzo dziwnymi supernowoczesnymi obiektami takimi jak: Wieża Gruzińskiego Alfabetu 130 metrowy ażurowy słup ze szklaną kulą na szczycie o średnicy 30 m i wstęgami na których zamieszczono litery gruzińskiego alfabetu , hotel Radisson o ciekawej pokręconej bryle , wieżowiec Donalda Trumpa z okazałą iglicą i tu uwaga: jakąś dziwną karuzelą z kapsułami zamieszczoną w bryle budynku , jakieś 100 metrów ponad poziomem terenu. Cuda te póki co sa jeszcze nieczynne , ale i tak wrażenie robią niesamowite.
- starą wieżę zegarową przypominającą te z Hokaiki w NZ
- pomnik miłości Ali i Nino , przedstawiający 2 postaci wysokie na 10 m obracające się wokół siebie i wokół własnej osi.
- port morski i port jachtowy
- nową wieżę zegarową na Piazza , przypominającym z kolei jakieś włoskie miasteczko.
- kawałek bulwaru ciągnącego się wzdłuż morza jakieś dobre 7 km.
Miasto robi bardzo dobre wrażenie i podoba nam się tu – tylko to słońce pali niemiłosiernie , a było dziś tylko +27. Jutro ma być lejwoda.
Adżaria nie pragnie niepodległości jak Abchazja , czy Osetia – zadawala się autonomią – flagi adżarska i gruzińska wiszą obok siebie , a Turek , Adżar i Gruzin oraz Genek i Annak piją piwko w jednej knajpie. I tak trzymać i nie popuszczać – jak zwykł mawiać JPII.
PS foty w nastepnym wpisie