12.07 piątek
W nocy padało , działała klima , dzięki czemu po raz pierwszy na wyjeździe Pola się nie obudziła z hasłem: Chce mi się pić.
Śniadanie dali dobre , z buta do metra , na stacji Isani oddałem kartę na którą nabija się bilety i oddali mi 2 lari kaucji – przy okazji trzeba pokazać paszport i podpisać 2 papiery.. Do dworca Ochalata kursuje marszrutka 221 , to 4 przystanki. Dworzec duży międzynarodowy , można pojechać do Turcji , Rosji i Iranu. Można też do Telawi – stolicy okręgu Kachetia. Jedzie się prawie 3h , bo to ok. 160 km , bilet 7 lari. Marszrutkowiec podwozi nas na kwaterę do swojej znajomej – koszt 20 lari/os pokój duży ze 40 m2. Idziemy zwiedzać tę lokalną Toskanię. Faktycznie Wochy może przypominać , ale tylko na jednej ulicy – super odnowione , kształtne budynki z okiennicami , w tyłu już wyziera brud. Widzieliśmy jakiś kościół , ruinki zamku oraz leżące tuż obok nas skryte za wielkim murem rodowe siedlisko króla Herakliusza II , którego pomnik do dziś broni miasta. Telawi musiało skądś pozyskać wielką kasę , bo widać tu faktycznie sporo nowego: centrum turystyczne , ścieżka rowerowa , znaki turystyczne , może to przypadek wynikający ze zbieżności nazwy miasta ze stolicą państwa narodu wybranego? Całość miasta na 3 max 4 h. Nie znaleźliśmy żadnego placu zabaw , w ogóle pogoda jakaś dziś taka ciężka , ze 3 razy padało. My też padamy. Jutro Kazbegi.