11.08 czwartek.
Musieliśmy zmienić hotel na Iraq leżący nieopodal , bo nasz miała zająć jakaś wycieczka. Nocleg 30 lari/os , ale pokój o wiele lepszy i do tego klima – po raz pierwszy na wyjeździe.
Do pomnika Kaczyńskiego podjechaliśmy metrem do stacji Isani i wróciliśmy ok. 300 metrów w stronę miasta. To dość peryferyjne okolice , uliczka Kaczyńskiego to mała osiedlowa alejka , pomnik to tylko popiersie , a w zasadzie sama głowa z napisem poniżej Lech Kaczynski napisanym alfabetem gruzińskim i jakimś przypominającym łaciński. Żadnych flag , informacji kto był i czemu ma tu pomnik. Przechodnie myślą pewnie , że to jakiś Aborygen. Beznadzieja , no ale tak jak żyłeś za życia , tak Cię będą szanować po śmierci…
Wracamy do metra i podjeżdżamy do stacji Didube , gdzie jest postój marszrutek do Mcchety , czytaj maczety , leżącej ok. 20 km od Tbilisi dawnej stolicy Gruzji. Jedzie się ok. 20 min za 1 lari/os.
W Mcchecie można obejrzeć kilka obiektów wpisanych na listę Unesco:
• Katedrę Sweti Cchoweli z XIw. otoczoną wysokim murem obronnym wybudowanym w XVIIIw. Po co? Nie wiem…
• Zespół klasztorny Samtawro z podobnego okresu
• Ruinki kilku kościółków i zameczków
• Wpływ rzeki Aragwi do rzeki Kury
• Klasztor Dżwari na szczycie wysokiej skarpy ok. 5 km drogi od miasta.
Całość po obejrzenia w max 2 h oczywiście bez Dżwari. Miasteczko miłe spokojne , niemęczące. Żebraków i udawaczy żebraków też jakby mniej.
Wracamy na Didube jedziem metrem na dworzec kolejowy , tu się przesiadamy w drugą linie metra mającą tylko kilka stacji , dajemy się nabrać mapie z przewodnika Pascala , ze gdzieś tu obok jest wjazd na wzgórze Mtacminda z wesołym miasteczkiem , wracamy autobusem do placu Wolności , podchodzimy do dolnej stacji kolejki zębatki i za 2 lari/os podjeżdżamy na szczyt wzgórza oglądając po drodze kościół św. Dawida z panteonem lokalnych sław.
Wesołe miasteczko podzielone na 3 części: extrema , rodzinne i dla dzieci. Z rodzinnych bierzemy diabelski młyn – wjazd 2 lari – super widok na miasto. 2 lari to 4 złote , a młyn jest tylko nieco mniejszy niż te w Londynie i Singapurze co kosztują pewnie po 50 zet , albo i więcej. Z dziecięcych Pola wybiera m.in. niesamowity rower , co jak pedałujesz to się unosi do góry , oraz mini samochodziki – autodrom. Ceny od 0,5 lari do 2 lari , czyli darmo.
Zjeżdżamy idziemy uliczką trawersującą wzgórze do hotelu , zjadamy w knajpie hotelowej wypasiony obiad za 15 lari i idziemy spać. Jutro Telavi – stolica regionu Kachetia.
Acha. Stolica , czyli coś o kasie. Monety: 5 , 10 , 20 , 50 tetri , 1 i 2 lari. Srebrzyste , co większy nominał tym większa średnica. 50 tetri może być też w wersji złotawej minimalnej średnicy. 2 lari – podobne do 2 euro. Banknoty 5 , 10 , 20 , 50 , 100 lari. Podobno jest jeszcze 200 lari. Takie jakieś brudnobure , nijakie. Z przodu sylwetki znamienitych Gruzinów , z tyłu byleco. Brzydkie te banknoty , ale małe i to jest ważne , bo z portfela nie wystają. 5 lari – to Iwan Javakszwili – nauczyciel akademicki , 10 lari – Akaki Careteli – poeta , 20 lari – Ilia Czawczwadze – pisarz , 50 lari – królowa Tamara , 100 lari – Szota Rustaweli - poeta