04.07 czwartek.
Około 4 w nocy napadła na nas szalona burza z gradobiciem. Nasz namiot ocalał , ale dziewczynom przemokło praktycznie wszystko. Rano było słońce , więc się udało wszystko ususzyć. Bracia zgodnie z umową przywieźli ryby złowione przez jednego z nich dziś rano w jeziorze. Rozpalili ognisko i garze ugotowali te ryby. Były pyszne. Potem podrzucili nas do cmentarza , gdzie można obejrzeć chaczkary , których jest tu ponad 700 – najwięcej na świecie. Najstarsze z X wieku. Potem się rozstaliśmy – dziewczyny zostały , my taxi za 5000 dram pojechaliśmy do Sewanu , takiego armeńskiego kurortu.
Tu udało mi się znaleźć piękny murowany domek kampingowy, w którym za 15000 za noc będziemy spali 2 noce.
Upał zelżał , trochę pada , trochę świeci. Wysokość prawie 2000 m npm robi swoje. Miasto jest brzydkie , ale ośrodek OK. Ciepłą wodę podgrzewa się na butli gazowej w wielkim garze. Też pięknie. Jutro plażujemy.