29.06 sobota
Dzień nietypowy: opowieść Genka – pracowałem na kompie na kwaterze od 10.00 do 24.00 ; opowieść Ani: zapakowałam się i Polę w plecak , napisał mi gospodarz na kartce , gdzie mieszkam , mąż dał mi GPS z zaznaczoną kwaterą wsiadłam w marszrutkę 57 przesiadłam się przy Operze w marszrutkę 20 i dojechałam do ZOO. Wjazd 500 dram + 400 karma dla zwierzaków. W 2 h obleciałem zoo , w sumie niewiele ciekawego – Pola zajmowała się głównie karmieniem kóz , koni i wielbłądów. Potem podjechałam ze 2 km stopem do Aquaparku wjazd na cały dzień – 4000 dram dorosły , 2500 dziecko na cały dzień. Czynne do 19.00 – o 18.30 wyrzucają. Pola się wściekała: liny , zjeżdżalnie , pływaki , pontony , betonowe zwierzaki stojące w wodzie , knajpy , leżaki , i inne cuda. Frajda na max. Ratownicy tu pracują , a nie tylko patrzą… Powrót masakra – trza przejść na drugą stronę dwupasmówki nad barierką do przystanku. Widać lokalny ZTM nie wpadł na to , że trzeba jakoś wrócić do miasta.. W mieście jakieś kolaże przy operze i do domu… Jestem z siebie dumna – dałam radę , nie zamotałam się ))
30.06 niedziela
Eczmiadzyn – to armeńska Jasna Góra. Dziś niedziela – więc ganiamy po kościołach. Wzięliśmy taryfę do dworca Kilikia jakieś 7 km stąd – cena 1000 dram , czyli 8 zł. Tu od razu był bus pamietający Chruszczowa – max speed – 40 km/h cena 200 dram/os.
W Eczmiadzynie – czwarte co wielkości miasto w Armeni ok. 50 tys. ludzi , mieliśmy 4 h wolnego czasu , więc obcięliśmy wszystko co można z listy Unesco , czyli:
1. Kompleks parkowo-katedralny: jest tu około 10 świątyń z różnego okresu: katedra z ok. 303 r. pierwotnie , a ok. V to co jest do dziś – werybiutifilweryoldtempel , kościół św. Gajany z VIw. – ulubione miejsce na chrzty i śluby , stosy chaczkarów – czyli armeńskich specjałów – takich krzyży wykuwanych w kamieniu oraz kilka pomniejszych obiektów
2. Kościół św. Szogakat z XVII w. stojący niedaleko wylotówki na Erywań – ładny
3. Kosciół św. Rypsymy z 618r. stojący z 500 metrów dalej przy wylotówce – bardzo ładny z fajnym podziemiem
4. Ruiny Zwartnoc – czyli katedry pamiętającej czasy ok. 2000 pne , bardzo pięknej , ale stojącej w ruinie od ok. 930 r ne – bilet 700 dram – tu trza podjechać marszrutką jadącą do Erywania – to ok. 2 km od Eczmiadzynu. Można iść z buta i można wejść za darmo trzeba tylko trochę wcześniej skręcić i wejść za cmentarzem. Wówczas traci się ok. 0,5h , ale ok. 8zł/os zostaje w kielni , czyli ze 3 piwa. Gdyby nie Ania i Pola takbym zrobił. Dźwigać Polę na barana 2km wzdłuż ruchliwej drogi w 35 stopniowym upale nie chciało mi się… a piwa i tak wypiłem… Zwartnoc jest super bo po jednej stronie widać Ararat a po drugiej Aragac.
Około 16 byliśmy z powrotem – obiad w knajpie na dworcu Kilikia – obok dworca jest lokalny browar o tej samej nazwie. Potem zachciało nam się kupić gaz do naszej maszynki , zaczęliśmy zagadywać gdzie można go kupić. Tak prawdę mówiąc to zagadujemy na ten temat już od Kutaisi , ale dziś byliśmy zdesperowani. W Kutaisi gazy ma niezawodny Kostia , ale są do gazy typu CampingGaz pasujące do naszej starej kuchenki , do nowej Kostia nie miał… Ormianin też nie miał. Taryfiarz wywiózł nas gdzieś na jakiś wielki jarmark , potem byliśmy w supermarkecie , potem w sklepie ze sprzętem dla wędkarzy - Ania pokazuje palnik , odzewu brak , nikt nie wie o co chodzi. Można kupić gaz w butli 11kg , oj nie z takim Ania chodziła po Bieszczadach 20 lat temu…Innego nie ma , trudno… Może jutro kupim w jakimś tajnym sklepie wyhaczonym na dziwnych angielskojęzycznych stronach netowych.
Nadjechał trolejbus za 50 dram , czyli za 40 groszy bilet – nie wiemy dokąd jedzie ale wsiadamy acha jedzie do stacji metra , a to super metrem jeszcze nie jechaliśmy. Akurat jesteśmy na pętli południowej. Bilet 100 dram – żeton , którym otwiera się bramkę i który w bramce zostaje. Znaczy się można jeździć metrem ile się chce… Nam się chce tylko 3 stacje do dworca kolejowego. W Erywaniu jest tylko 1 linia metra i ma z 15 stacji – syf kompletny. Chyba najgorsze metro, jakim jechałem , a jechałem myślę , że ponad 40 różnymi. Tabor , oznakowanie , komfort jazdy – prehistoria… Plus to cena: za 80 groszy można jeździć cały dzień. Dworzec kolejowy – to kolejna legenda. Z 1956r. – więc socreal jak malowany , olbrzym obsługujący 8 pociągów dziennie. Ten nas najbardziej interesujący odjeżdża codziennie o 15:25 , o 0:15 jest w Tbilisi , a o 7:10 w Batumi. Bilet na plackarte do Tbilisi 8000 dram , do Batumi 13000 dram. Najdroższy bilet na lux do Batumi 26000 dram. Może z niego skorzystamy. Obok dworca kolejowego jest dworzec autobusowy obsługujący połączenia do Goris. Jutro tu będziemy. Dziś w taxi za 1500 dram i na kwaterę. O godz. 18.30 mój wszystkomający telefon pokazywał 36 stopni.. Jutro ma być 37….
A jestem w stolicy , czyli tradycyjnie coś o polityce i kasie.
Prezydent konserwatysta Serż Sarkisjan – druga kadencja od lutego 2013 – ciekawostka urodzony w Górnym Karabachu , premier Tigran Sarkisjan od kwietnia 2008r. … bliźniaki? Nie … 6 lat różnicy… Waluta – dram nazwa pochodzi od greckiego drachma – znaczy pieniądz: monety 10 , 20 , 50 , 100 , 200 i 500 dramów – małe przyjemne , białe lub żółte , tylko 500 biało-żółte , magnetyczne. Banknoty: 1000 , 5000 , 10000 dramów , podobno są też 20000 , 50000 i 10000 , czyli 800 zł. Na 1000 zielono-różowym jest Yeghishe Charents - poeta , na 5000 zółtozielonych jest Hovhannes Tumarjan – poeta , na 10000 purpurowych jest Avetik Isahakjan – też poeta. Banknoty są podobnej wielkości , takie w sam raz do portfela. Z tyłu są Erewan , przyroda i Giumri.