24.06 Poniedziałek
O 10.00 w taksi za 5 lari do wejścia do parku w Likani jakieś 5 km dalej. Po drodze na stopa łapiemy dwójkę Polaków, co tez idą w góry i z którymi wczoraj na ten temat gadaliśmy. Oni zgubią szlak i wrócą po paru h do punktu wyjścia / wiemy o tym, bo ich spotkamy w borjomi/. Oprócz nich nikogo więcej nie spotkamy.
Idzie się wg info na mapie 6 h / bez Poli z 5 h z Pola 7 h /. Najpierw nudne podejście jakimiś zakosami z 800 metrów w górę na 1755 / zajęło nam to 4 h / tu nasz szlak nr 1 łączy się ze szlakiem nr 6, którym można pójść albo dalej w góry albo popuścić do wsi Kwabiszkewi. Popuściliśmy… najpierw trawers z niezłymi ekspozycjami z 1 h potem na rympal 500 m w dół potem parę km wzdłuż strumyka obok skałek jak z Ojcowa do wsi.
Jest 18. Podjeżdża za 5 min marszrutka i po 20 min jesteśmy w borjomi za 1 lari/os. Jemy pyszny obiad. W info turystycznym dowiadujemy się jak dymić dalej do Armenii. Tu tez za darmo można dostać mapę, która wczoraj kupiliśmy za lari. Jutro Achalcyche.
Odnośnie tego parku to jest tak: Każą rejestrować się w tym Visitor centrum, ale tych kartek co dostaliśmy nikt nie sprawdza. Są budki rangersow na wejściach, ale były puste. Wejść są 3 od strony drogi borjomi - Achalcyche: Likani, Kwabiszkewi i Ackuri oraz jedno od strony Kharaguali: Merelisi. Miedzy nimi poprowadzone są 3 szlaki oznaczone nr 1, 2, 6 oraz łącznik 9 pomiędzy 1 i 2. Gdzieś paręnaście km dalej są szlaki 4 i 5. Szlaki są dosyć dobrze oznakowane, las wysoko, myślę ze ponad 2000 m n.p.m. na pewno. Najwyższy szczyt przekracza 2600. Po drodze są miejsca do spania na polach namiotowych oraz w chatach, ale warunki w nich myślę, ze są gorsze niż w namiotach.
Sam park jest bardzo rozległy 85000 ha większy od kilku państw europejskich i zalicza się do ekskluzywnego grona panparks, do którego należy również innych europejskich parków w tym znane mi Peneda – geres z Portugalii, Dzukija z Litwy, Retezat z Rumunii, Rila z Bułgarii.