05.05.2013 Kłodzka Góra 765 m npm
Rano zwijka podjeżdżam do Johnyego oddać butelki mam 4. W knajpie tylko sprzątaczka. Nie wie o co chodzi nie ma kasy nie może przyjąć butelek. Każe jej dzwonić do kierowniczki. Ta się boi. Mówi bym przyszedł za 3h jak będzie ta co wczoraj mi sprzedała te piwa. Oj tyle czasu to nie mam. Proponuje barter. Za 4 butelki biorę Nestea. Pani się zgadza. A to Ok. sprawa załagodzona. Do Kłodzka jest 38 km – jedziemy pięknie w dół i po 2,5h jesteśmy na dworcu. Mieliśmy jechać do Wałbrzycha i wjechać na Chełmiec. Ale świeci piękne słońce i Ani się nie chce tam jechać. Dobrze ,że niczego nie rezerwowałem. Ok. nie jedziemy szukamy noclegu w Kłodzku. CasaDoro chce 220zł ze śniadaniem , licząc Pole jak dorosłego. Takich hoteli nie lubię. Pola śpi z rodzicami w dwójce i płacimy za 2 osoby.
Jest Hostel nad Potokiem tuż obok Mostu preKarola. Zamknięty , ale na ścianie jest podany nr telefonu. Pani przychodzi i otwiera to cudo. Hostel ma 8 łóżek i funkcjonuje na pierwszym piętrze kamienicy z widokiem na most. Kiedyś była tu knajpa , potem kawiarnia , bo źli ludzie nie pozwolili na sprzedaż alkoholu. Kłodzko to nie Wiedeń tu knajpa bez alkoholu musi paść , więc padła. Pani pozostawiła wystrój knajpy wstawiła w jedną wnękę 1 łóżko piętrowe , w drugą wnękę 2 łóżka piętrowe , wnęki oddzielają od sali głównej parawany , do tego jest kanapa w salonie i już jest hostel. Ma kuchnię , WC , przysznic , ba nawet nalewak i beczka zostały ale pusta… Pani jest niesamowicie miła , przesympatyczna , za całość kasuje po 200 zł za noc , czyli po 25 zł/os. Po tyle też i nas skasowała. To był z pewnością najlepszy nocleg od tego w Pedhoulas na Cyprze. Hostel ma zadatek na bycie najlepszym na Dolnym Śląsku.
Ania i Pola zwiedzają Kłodzko – piękne tysiącletnie z niesamowitym mostem , rynkiem i górującą twierdzą. Opisywać nie będę – punkt obowiązkowy.
Ja na rower i na Kłodzką Górę. To jakieś 7 km w prostej linii od Kłodzka. Najpierw jadę szosą na Nysę na przełęczy skręcam w lewo i już jestem w Górach Bardzkich. Mam w górę jakieś 300m. Podejście jest bardzo strome – ledwo wchodzę z rowerem. Na pierwszym szczycie zbaczam ze szlaku i jadę na GPS drogą. Jadę 5 km/h szybciej nie umiem… Już nie jadę prowadzę rower. Też 5 km/h. Zastanawiam się jaki ma sens wjechać na szczyt rowerem , jak szybciej można wbiec trzymając rower pod pachą za ramę…. Jestem na szczycie i tu zaczyna się jazda. GPS pokazuje dobrą wysokość i dobrą lokalizację , jest szczyt , ale nie ma szlaku i żadnego znaku. Na mapie mam , że przez szczyt przechodzi żółty szlak z Kłodzka , przechodzi i kończy się za szczytem łącząc się ze szlakiem niebieskim , którym powinienem ja jechać i który też tu gdzieś powinien być. Na pniu czerwoną farbą ktoś napisał Kłodzka Góra 765 ale ktoś inny niebieską to zamazał , obok jest kopczyk z kamieni i też na jednym z nich napis KG. Po pniach namalowane czerwone strzałki - jadę za nimi. Dojeżdżam do niebieskiego szlaku. Tu znowu czerwoną farbą na pniu Na Kłodzką Górę , ale zamazane niebieską. O co tu chodzi. Jadę dalej szlakiem. Muszę znaleźć szlak żółty. O jest i to w zupełnie innym miejscu niż miał być , trafiam na koniec tego szlaku. Na szlakowskazie napis Kłodzka Góra 1/4h i kierunek na zupełnie inną górę niż byłem. Na szczycie jest tabliczka , że to Kłodzka Góra. Już wiem byłem na Szerokiej Górze o parę m niższej od Kłodzkiej. Tak mi wskazał GPS , a koordynaty wziąłem z Wiki. Znaczy Wiki kłamie…. O nie ładnie. Te 2 szczyty stanowią kulminacje jednej góry i łatwo o zamot. Berbeka też myślał , że zdobył Broadpeak a był na Summicie…
Góry Bardzkie też jakieś takie nieciekawe. Jeden szlak wzdłuż – międzynarodowy E3 , jeden łącznik , kilka szlaków rowerowych. Ciągną się ze 20 km z kierunku NW-SE od Gór Sowich po Góry Złote. Nikogo nie spotkałem po drodze. Wracam najpierw żółtym , potem jakoś na rympał , asfaltówka w Wojciechowicach i już Kłodzko.
Na Kłodzką Górę da się wjechać rowerem!!! Tylko nie tą trasą co ja….