Akureyri 12.08.2012
To jednak ten śpiwór – dziś wstaliśmy znów grubo po 10. O 12 się wybraliśmy zwiedzać miasto. Zaczęliśmy od pomnika pierwszego osadnika , czyli Chudego , czyli Helgiego Eyvindarsona. Osiedlił się tu w IX w. Potem deptakiem Hafnastaeti idąc wzdłuż fiordu, zahaczyliśmy o mini rynek , obejrzeliśmy kilka starych kolorowych domków , porobiliśmy fotki przed sklepem z pamiątkami i pomalutku dotarliśmy do znajdującego się na wzniesieniu , na które prowadzi ze 100 schodów , najbardziej charakterystycznego obiektu miasta , czyli kościoła. Akureyrakirkja jest równie brzydki jak ten w Reykjaviku , nic w tym dziwnego , bo architekt ten sam… Dziś niedziela , więc kościół zamknięty….Z kościoła już niedaleko do ogrodu botanicznego , w którym można podziwiać bratki , stokrotki i niezapominajki…Ogród robi jednak dobre wrażenie , szczególnie miniwodotrysk. Potem na obiad do supermarketu i do właściwego celu wycieczki , czyli Hamrar. Jest to okolica przeznaczona na odpoczynki i spacery , jest tu pole namiotowe i plac zabaw – składający się z tyrolki na oponie , kilku huśtawek i największej atrakcji , czyli toru przeszkód nad jeziorkiem. Po środku jest wysepka , na którą można dojść z 4 stron: po kładce , po zjeżdżalni , po równoważni lub na linie z poręczami. To ostatnie najfajniejsze. Długo się wahałem w końcu się odważyłem – przeszedłem hurra. Droga z powrotem to około 4 km spacer pod górką. Pola na rowerku ma sznurek, pod górę ciągnie mama , z góry zjeżdża z tatą. Ubaw po pachy. Zakupy na jutro i kolacja w supermarkecie i na dziś starczy. Znów była ładna pogoda , słońce , bez deszczu i bez wiatru , ciekawe jak będzie jutro w interiorze? Cel na jutro to Geysir. Ominęliśmy kilka atrakcji takich jak muzeum motocykli , samolotów , zabawek , czy najstarsze domki na Adalstraeti , ale jakoś nam się tam nie chciało iść.