Do kolacji nic nowego się nie wydarzyło. Info brak. Ludzie zaczęli się integrować , potem położyli się spać. Siedzę w necie – wiem już że samolot z Kijowa do Bangkoku i z bangoku do Kijowa następnego dnia również nie odleciał , czyli ludzi czekających w Bangkoku jest już ponad 400 z dwóch odwołanych lotów.
Rano dalej nikt nic nie wie. Pomału konsolidacja narodowa. Nasz przywódca zebrał listę osób z polskim obywatelstwem i wysłał do ambasady. Jest nas 15 osób. Zapada decyzja posyłamy delegację do biura Aerosvitu w Bangkoku oraz do ambasady. Dowódca od polskiej ambasady dostaje namiar na biuro Aerosvitu. Jedziemy Ja , Darek z podgrupy krakowskiej i dwójka Litwinów z Druskiennik – mówiących po polsku. Robimy zrzutę , bierzemy taxi , o 11:30 jesteśmy w biurze , jest czynne , siedzą dwie Tajki nic nie wiedzą podobno będą coś wiedziały jak otworzą biuro w Kijowie , czyli o 13:00 czasu tajlandzkiego. Obok jest ambasada Ukrainy. Litwini zostają i wymuszają na przedstawicielstwie oficjalne stanowisko na piśmie podpisane przez Dyrektora – dostają. Jest na nim napisane , że przyczyny techniczne i prawdopodobnie polecimy jutro o 6:00. My tymczasem w ambasadzie ustalamy , że samolot się popsuł , dziś samolot z Kijowa do Bangkoku wyleci i o 5:00 rano odleci do Kijowa zabierając część ludzi , dodatkowo zostanie podstawiony jakiś wielki samolot co ma przylecieć z Szanghaju i wszystkich zabrać do Kijowa , a tam nastąpi dalsza rozwózka osób po ich miastach docelowych. Nasze bagaże już odprawione jakoś też dolecą tylko nie wiadome kiedy i jakim samolotem… Nocą podstawią autokary i nas zabiorą na lotnisko. Uwierzyłem temu konsulowi. Znał sprawę rozsądnie mówił tylko mocno się zdziwił , że odwiedzili go Polacy – nie Ukraińcy.. Tymczasem w przedstawicielstwie AeroSvitu pojawiają się kolejni pasażerowie: Węgierka w ciąży co spieszy się na badania lekarskie i chce zmiany biletu na Lufthanse – odchodzi z niczym i Żydzi co chcą zwrotu kasy za bilety – odchodzą z niczym.
W międzyczasie SMS od niezawodnej Joanny K. – lecimy jutro rano. Wiadomość tę potwierdza babcia Saszy – ona jest z Rosji , więc wie najlepiej , z Kijowa jedzie do domu samochodem to dla niej niedaleko raptem 500 km….
Wracamy do hotelu – chyba z dobrymi informacjami. Jemy obiad i integrujemy się dalej.
Pojawili się Ukraińcy przywieźli pismo od Aerosvitu – będzie dobrze. Jest info na hotelu , że o 1:30 nas zabiera autokar , a o 5:00 wylot do Kijowa … dalej póki co nic nie wiadomo.
Nasze opóźnienie wynosi w tej chwili 40 godzin.