Pattaya – part 2
Po śniadaniu zjedzonym w podstawowym barze , poszliśmy na plażę. Plaża wąska max 6 m szerokości , długa ze 2 km , zastawiona parasolami , po 30 batów/dzień. Kładziemy się i patrzymy ,towarzystwo w 40% procentach dziadkowie , w pozostałych 40% ich wnuczki , 15% - ruscy , pozostałe 5% - przypadkowi przechodnie. Plaża ma ładny piasek , woda ciepła ok. 29 stopni , ale niezaczysta , jesteśmy nad Zatoką Tajlandzką stanowiącą część Morza PołudniowoChińskiego , fale krótkie i niskie , dno piaszczyste , tak do głowy na 3 metry od brzegu , więc z Polą ciężko. Pomaga dmuchany pies: Pola pływa w nim dobre 2 godziny. My musimy się zmieniać , bo nie dajemy z nią rady , bo do psa nie pozwala się dotykać. Około 15 nudzi nam się i idziemy przez pasaż handlowy z samą tandetą na północ , tu trochę wieżowców , potem do Tesco na zakupy. Zjadamy całego wędzonego kurczaka , bułkę francuską i popijamy to colą – co Europa , to Europa. Pola dla odmiany znowu jeździ po całym markecie w wózku zakupowym. Z powrotem do hotelu – nadciąga monsun , duszno , ale nie pada. Nic nam się nie chce , chyba zmęczeni jesteśmy tą plażą. O 20:30 Pola już śpi. Dziś ostatnia pełna noc na wyjeździe. Jutro Pattaya , lotnisko i we wtorek o 5:00 wylot do kraju…. Uwzględniając zmiany czasu o 14:30 powinniśmy być na Okęciu , a stamtąd na Stegny to już nie więcej niż 1h jazdy busem 148.